„Super Express”: Adam Buksa i Jarosław Niezgoda już podpisali kontrakty z klubami z MLS, a mówi się, że lada moment może to zrobić kilku kolejnych piłkarzy z polskiej ligi. Da się jakoś wytłumaczyć ten trend?
Robert Warzycha: - Myślę, że tak. Po prostu amerykańskie kluby zmieniają strategię, nie sięgają już po podstarzałych piłkarzy, chętniej celują w młodszych, tak do 24-25 roku życia. Tutejsi menedżerowie, skauci, prezesi zauważyli przecież, że wielu polskich piłkarzy wyjechało do Włoch. A amerykańskie kluby spokojnie mogą finansowo z włoskimi konkurować, mówię o pułapie tak do 10 milionów euro. Młodzi Polacy są w większości do wzięcia za 4-5 milionów euro, to sporo mniej niż Amerykanie wydają na Latynosów. Dlatego kupują chętnie w Polsce. Cenowo i wiekowo Niezgoda z Buksą wpisują się w te model.
- Ale czy to dobry kierunek dla młodych Polaków? Bo tu zdania są podzielone…
- Powiem tak: jeśli ktoś ma możliwość iść do Włoch, Anglii, Hiszpanii czy Niemiec, to oczywiście, że te kierunki są bardziej atrakcyjne. Bo to w Europie jest Liga Mistrzów, Liga Europy… Fajniej jest grać przeciw Milanowi czy Bayernowi, ale… Jak rozumiem ani Buksa, ani Niezgoda takich ofert nie mieli. A skoro nie, to MLS jest w ich przypadku bardzo dobrym wyborem.
- No właśnie. Ta liga ma już 25 lat. Rozwija się według pana?
- I to jak! Rozwój jest niesamowity. Kiedy ja tu przyjeżdżałem, było osiem zespołów. Teraz mamy 24, a kilka następnych czeka w kolejce. Baza, infrastruktura – są na świetnym poziomie, każdy klub ma porządny stadion i bogatych właścicieli. Wiele klubów nie szczędzi grosza na transfery, wydają coraz większe kwoty. I co bardzo ważne: wszystko jest gwarantowane, nigdy nie było problemów z płatnościami, taki problem tu nie istnieje.
- Ale długo mówiło się i wciąż mówi, że to liga dla „dziadków”…
- Nawet jak przychodzą tu „dziadkowie”, to kosztują duże pieniądze. Do Polski też trafiają „dziadkowie”, tyle że za darmo. No, jest różnica.
- To teraz konkretnie: kto trafił do lepszego klubu: Niezgoda czy Buksa?
- Warto zaznaczyć jedno, nie wiem, czy piłkarze brali to pod uwagę przy podpisywaniu kontraktu: obaj będą grać na sztucznej murawie. A wiadomo, nie każdy to lubi. Lepszą bazę kibiców ma na pewno Portland Niezgody, tam ludzie przychodzą już na 1,5 godziny przed meczem, dopingują, bawią się. New England Revolution ma mniej fanów, stadion godzinę drogi od miasta, ale też swoje plusy posiada. Myślę, że pod względem sportowym są to kluby porównywalne.
- Podobno w Portland jest zwyczaj, że maskotka klubu, zawodowy drwal po każdym golu dla Portland odcina część takiego wielkiego pnia, a strzelec gola dostaje taki drewniany „talerz” na pamiątkę. Myśli pan, że często będzie ciął ten pień po golach Niezgody?
- Niezgoda uzbiera niezły zapas drewna na opał (śmiech). Tak, wierzę, że będzie strzelał, aczkolwiek zobaczymy jak pójdzie i jemu, i Buksie, aklimatyzacja. Być może nie każdy zwraca na to uwagę, ale warto pamiętać o kilku elementach: choćby różnice czasowe. Między jedną częścią USA a drugą to nawet trzy godziny. A zatem jedziesz na wyjazd i grasz o 23:00. Niby o 20:00 lokalnego czasu, ale w twojej strefie czasowej to właśnie 23:00. Druga sprawa: ciągłe podróże samolotami, czasem to przemieszczanie trwa cały dzień. Trzecia rzecz: w USA jest z reguły bardzo duża wilgotność, człowiek na meczu nieraz poci się niesamowicie. Jest trochę aspektów do przeskoczenia, ale mam nadzieję, że zarówno Buksa, jak i Niezgoda poradzą sobie i będą tu błyszczeć. Wiem, że były prowadzone rozmowy Columbus z Jackiem Góralskim, trener był nawet w Warszawie na rozmowach, ale nic z tego nie wyszło. Kolejni Polacy są tu jednak kwestią czasu. Przydałby się rodak zwłaszcza w Chicago Fire. Tamtejsza polonia byłaby bardzo zadowolona.