Przykry boiskowy incydent z udziałem Kamila Glika miał miejsce w meczu Benevento z Brescią (2:2) w Serie B. Obrońca reprezentacji Polski w 79. minucie został kopnięty w twarz przez Mehdiego Lerisa. Rywal chciał oddać strzał przewrotką, ale zamiast w piłkę trafił w naszego obrońcę. Mocno go poturbował. Polak padł na murawę. Konieczna była pomoc ze strony sztabu medycznego. Boisko opuścił na noszach i od razu został przewieziony do szpitala, gdzie wykonano badania. Okazało się, że na szczęście nic groźnego się nie stało, ale stracił zęby. - Kamil czuje się dobrze. Głowa obita, ale cała. Lekki wstrząs, dwa zęby wybite. Gladiator się nie poddaje. Kamil bardzo dziękuje za wsparcie i liczne wiadomości – tak relacjonowała to zdarzenie Marta Glik, żona naszego kadrowicza.
Tak Szymon Żurkowski przebijał się do reprezentacji Polski. Czy ta „Zupa” będzie smakować w kadrze?
W pierwszej chwili były obawy, czy będzie mógł zagrać w meczach ze Szkocją i w finale baraży. Glik przyjechał na zgrupowanie do Katowic i opowiedział jak "naprawiał" stan uzębienia. - Nocka w szpitalu, ale wszystkie badania porobiłem - wyznał Glik na nagraniu opublikowanym przez kanał "Łączy na piłka". - Dobrze, że tu mi kość... bo wtedy miałbym out, wtedy masz operację. Tak to tylko nockę zrobiłem i wróciłem na drugi dzień, zaraz do dentysty. Uzębienie ocenił także trener Czesław Michniewicz. - Jest OK? Nic nie widać, nie? - dopytywał obrońcę. - Dobrze zrobione - odparł Glik. Na co trener dodał: - Mało zapłaciłeś, a dobrze zrobili - podsumował żartobliwie szkoleniowiec drużyny narodowej.