To się po prostu nie miało prawa zdarzyć. Turcy powinni się załamać po bramce straconej w 119. minucie meczu.
A jednak walczyli do upadłego, do ostatniego gwizdka. I kiedy podopieczni Slavena Bilicia już myśleli o półfinale z Niemcami - remis fantastycznym strzałem zapewnił Turkom rezerwowy Semih Senturk.
Decydujące doliczone minuty meczów
To trzeci z rzędu mecz, w którym piłkarze Fatiha Terima zdobywają decydujące bramki w doliczonym czasie gry. Tak było w spotkaniu ze Szwajcarią, gdzie przegrywali 0:1, a wygrali 2:1, strzelając gola w 92. minucie. Jeszcze większym wyczynem był ostatni kwadrans spotkania z Czechami.
Turcy przegrywali 0:2, a zwyciężyli 3:2. Wtedy nikt się nie spodziewał, że w kolejnym meczu reprezentanci Turcji wymyślą coś jeszcze lepszego. A jednak wymyślili: gola w 120. minucie spotkania. Gola, który zniszczył psychikę Chorwatów.
Turcy bezbłędni w rzutach karnych
W rzutach karnych na cztery strzały nie pomylił się tylko Dario Srna. Tymczasem Arda, Senturk i Altintop byli bezbłędni. Turcy, na których prawie nikt nie stawiał, awansowali do półfinału.
I kto wie, co pokażą w meczu z Niemcami, którzy zawsze słynęli z tego, że grają do końca. A to oznacza jedno: zapowiada się pasjonująca końcówka meczu.