Łukasz Piszczek, Piotr Zieliński, prezentacja, koszulki

i

Autor: Tomasz Gola Łukasz Piszczek i Piotr Zieliński podczas nietypowej prezentacji nowych strojów reprezentacji Polski w centrum handlowym Magnolia Park Wrocław

Skandal z koszulkami na MŚ. Pokazują nas jak blokersów, a zdzierają jak z bogaczy

2018-03-30 14:20

Od ponad tygodnia nowe koszulki reprezentacji Polski są wśród wielu polskich kibiców tematem numer jeden. Nie chodzi nawet o ich wygląd, ale o sposób, w jaki ich producent - firma Nike - "promuje" je wśród polskich fanów. Najpierw w sesji zdjęciowej zostaliśmy przedstawieni jako blokersi i trzeci świat, a teraz zdzierają z nas pieniądze, jak z bogaczy!

Od kilku dobrych miesięcy było wiadomo, że reprezentacja Polski na mistrzostwach świata 2018 w Rosji grać będzie w nowych koszulkach. Oczywiście barwy miały pozostać niezmienne, ale producent trykotów - firma Nike - miał postarać się o stworzenie wzoru, który spodoba się wszystkim. Nie tylko samym zawodnikom, ale też kibicom. Nic więc dziwnego, że na premierę strojów czekano z wielką niecierpliwością.

A gdy ta nastąpiła, pojawił się ogromny niesmak. Nie chodzi nawet o wygląd koszulek, bo przecież o gustach się nie dyskutuje. Jednym podobały się bardziej, innym mniej. Podstawowym problemem była jednak sesja zdjęciowa zorganizowana przez Nike, która miała zareklamować trykoty wśród polskich kibiców. A chyba jeszcze mocniej ich zniechęciła.

Nasz naród został bowiem przedstawiony jak trzeci świat. Puste pola, zapuszczone blokowiska i młodzi ludzie ubrani w dresy i klapki - zrobiono z nas prawdziwych blokersów. Choć zapewne w wielu krajach Europy funkcjonuje stereotyp, że życie w Polsce wygląda właśnie tak, to autorzy pomysłu powinni chyba przyjechać nad Wisłę, by zobaczyć, że jest tu wiele innych rzeczy, którymi można się pochwalić. Zamiast przedstawiać nas jak dresiarzy.

Jak nietrudno się domyślić sesja zdjęciowa wywołała prawdziwą burzę. Kibice czy przedstawiciele świata sportu (m.in. dziennikarze) byli bardzo niezadowoleni z tego, jak zaprezentowano Polaków. Producentowi zarzucano też fakt, że na jednym ze zdjęć koszulka wylądowała na... pupie modela. A przecież barwy narodowe i orzełka, który pojawił się na trykocie, powinno się traktować jak świętość. Ogólny odbiór był więc negatywny, a ci, którzy nie byli nigdy w naszym kraju, mogli z pewnością stwierdzić, że jesteśmy narodem blokersów.

Zaledwie kilka dni później rozpętała się kolejna awantura ze strojami reprezentacji w roli głównej. A chodziło o ich ceny. Za koszulkę meczową trzeba bowiem zapłacić... prawie 600 złotych! Tak horrendalna kwota przeraziła i odstraszyła kolejne rzesze kibiców. W porównaniu z innymi krajami cena może się aż tak nie różni - model Vapor, w jakim grają piłkarze, jest po prostu drogi - ale zestawienie jej ze średnimi zarobkami było już druzgocące. Okazało się bowiem, że przeciętny Polak musi na taki trykot wydać... 12 procent miesięcznej pensji! Z kolei w Anglii to 3 procent, a w Niemczech 2,8 procenta.

Teraz powstaje więc zasadnicze pytanie - o co właściwie chodzi firmie Nike? Z jednej strony przedstawia nas jak blokersów, którzy biegają w dresie i całe dnie spędzają przed blokiem na trzepaku. A z drugiej tym samym blokersom każe płacić 570 złotych za koszulkę. Chyba nie tylko naszym zdaniem coś tu się nie zgadza...

Najnowsze