Po 90 minutach było 0:0. Również dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia. Po pierwszej serii rzutów karnych też nie poznaliśmy zwycięzcy, bo piłkarze wykorzystali wszystkie 10 "jedenastek". Konieczne były kolejne karne, strzelane aż do pierwszego błędu, ale po ośmiu seriach wynik był wciąż 8:8! Wtedy Boruc przypomniał wreszcie wszystkim, że jest specjalistą od bronienia "jedenastek" i we wspaniałym stylu zablokował uderzenie Lee Wilkie'ego. Fani "The Bhoys" oszaleli z radości, przekonani, że są już w finale. Jednak ich radość trwała tylko niecałą minutę. Załuska bowiem obronił strzał Glenna Loovensa i Dundee wciąż było w grze!
Po dziewięciu seriach wynik był wciąż 9:9, a wtedy do ustawionej na 11. metrze piłki musiał podejść... Załuska. Bramkarz Dundee to bliski przyjaciel Boruca, a latem, gdy wygaśnie mu umowa z United, stanie się zawodnikiem Celticu. Jednak o żadnych sentymentach nie mogło być mowy. Łukasz pewnym strzałem pokonał Artura, aby za chwilę stanąć w bramce. Do piłki podszedł natomiast... Boruc.
- Na treningach widziałem, jak Artur strzela karne, więc byłem spokojny, że sobie poradzi. Ale spodziewałem się normalnego strzału bez zbędnego ryzyka, a nie uderzenia, po którym omal nie dostałem zawału - żartował potem trener Celticu Gordon Strachan.
Boruc podkręcił piłkę tak precyzyjnie, że ta wpadła w samo okienko. Załuska był bez szans, zresztą tak wykonanej "jedenastki" nie obroniłby żaden bramkarz na świecie. Po chwili Willo Flood z Dundee przestrzelił, a gdy Scott McDonald pewnie trafił do siatki, stało się jasne, że to Celtic zagra z Glasgow Rangers w finale (wygrał 11:10).
- To Artur jest bohaterem, a nie ja - chwalił Boruca McDonald. - Nie dość, że obronił karnego, to jeszcze strzelił. I to jak! Boruc ćwiczy "jedenastki" w czasie treningów, to dlatego wykonuje je tak dobrze - zdradził napastnik Celticu. - Zawsze stawia w bramce Jana Vennegoora of Hesselinka, bo Holender to kawał chłopa i niełatwo go pokonać. W czasie wtorkowego treningu też mu strzelał i wykorzystał wszystkie pięć karnych. Wykonując je, jest zawsze spokojny i niesamowicie pewny siebie - docenił klasę Boruca, który kiedyś, jeszcze w barwach Legii, strzelił gola z karnego w ligowym meczu z Widzewem.