10 września 2008 r. w meczu San Marino – Polska (0:2) Lewandowski zadebiutował w reprezentacji, a występ okrasił golem. To właśnie Leo Beenhakker desygnował go wtedy do gry. Holender powtarzał, że w przyszłości Lewandowski może być tak dobry, jak ówczesna gwiazda – Fernando Torres. Los pokazał, że stał się jeszcze lepszy.
To on był bohaterem meczu w Rotterdamie. Holendrzy nie mogli rozbić polskiej Skorupy
Do spotkania Lewandowskiego i Beenhakkera doszło tuż przed meczem na stadionie Feyenoordu. Holender jest z tym obiektem bardzo mocno związany, poza tym na co dzień mieszka w Rotterdamie. Beenhakker podszedł pod szatnię biało-czerwonych, a piłkarz (w towarzystwie barczystego ochroniarza) wyszedł mu na powitanie. Panowie gawędzili kilka minut w świetnej atmosferze, a na koniec mocno się wyściskali. Beenhakker otrzymał od Lewandowskiego pamiątkową koszulkę i udał się na trybunę VIP.
Kamil Glik: Z Belgią musimy wycisnąć ostatnie soki i pokazać złość [WIDEO]