Już po rywalizacji z Austrią selekcjoner biało-czerwonych mówił, że do ostatniej chwili pod znakiem zapytania stał występ Arkadiusza Milika. Napastnik Napoli był chory i z tego też powodu został zmieniony już w przerwie spotkania w Wiedniu. Po powrocie do Polski na dolegliwości narzekali również inni zawodnicy.
Z tego powodu w niedzielnym spotkaniu na PGE Narodowym z Łotwą nie wystąpili i Jan Bednarek i Bartosz Bereszyński. Niepewny gry był natomiast Krzysztof Piątek, ale napastnik AC Milan wybiegł ostatecznie w podstawowym składzie. Sytuacja z tajemniczym wirusem okazała się jednak bardzo poważna.
- Problemy dotyczyły aż dziesięciu zawodników. W nocy kolejnym graczem, który skarżył się na dolegliwości, był Karol Linetty. Bereszyński przeszedł natomiast badania w szpitalu w Poznaniu. Mieliśmy obawy, że piłkarze są chorzy na świńską grypę, ale lekarze wykluczyli tę chorobę. Wszystko przez to, że dotarła do nas informacja, że jeden z graczy Napoli, kolegów Milika, ma świńską grypę - wyjawił Jerzy Brzęczek na konferencji prasowej po meczu z Łotwą.
- Przed tym spotkaniem wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwy mecz. Potwierdziło się to już w pierwszych 20 minutach. Graliśmy wolno, dawaliśmy szansę na kontrataki. Na szczęście w drugiej połowie wyglądało to już lepiej, choć Łotysze mieli świetną okazję przy 0:0, ale pomogła nam interwencja Kamila Glika - powiedział o meczu selekcjoner biało-czerwonych.