Wojciech Szczęsny nie zawsze był bohaterem biało-czerwonych kibiców, bo na dużych turniejach miał sporo pecha. Parę bramek można zaliczyć na jego konto i przez to był krytykowany. Od pewnego czasu wpadek ze strony bramkarza już nie ma, a co więcej, wyrósł na zdecydowanego lidera reprezentacji Polski. Kolejnym tego potwierdzeniem był mecz z Walią, który decydował o awansie na mistrzostwa Europy. Szczęsny m.in. na początku drugiej połowy zanotował świetną interwencję, ratując Polaków przed utratą gola. Ale najważniejsza obrona przyszła kilkadziesiąt minut później.
W serii jedenastek Szczęsny obronił decydującego karnego i dał Polakom awans. Pochwał pod adresem golkipera nie brakowało, a na słowa uznania zdecydował się również Artur Wichniarek. - Jest to zawodnik, który ciągnie za uszy reprezentację. Przecież już na mistrzostwach świata w fazie grupowej z Arabią Saudyjską wyczyniał cuda, bo my też wyczynialiśmy cuda jako zespół, dopuszczając ten zespół do tylu sytuacji - przypomniał były reprezentant Polski na "Kanale Sportowym".
Wichniarek pół żartem stwierdził również, że afera premiowa to "wina" Szczęsnego właśnie. - Gdyby nie Wojtek Szczęsny, to nie byłoby też afery premiowej. Być może źle zrobił, że tak nas ratował. Pewnie gdyby wiedział, że tak to się zakończy, że przez następny rok i całe eliminacje do ME będzie się ten smród za nami ciągnął... - powiedział przekornie Wichniarek.