Chciał być zawodowym piłkarzem
Zaczynał w Polonii Słubice, ale kluczowa w jego karierze był wyjazd do MSP Szamotuły. To właśnie tam rozwinął się jego bramkarski talent. Poznali się na nim trenerzy: Andrzej Dawidziuk i Bernard Szmyt. To z Szamotuł wyruszył w piłkarski świat. W ekstraklasie debiutował w Legii Warszawa. Od szesnastu lat mieszka na wyspach brytyjskich. Grał w Arsenalu Londyn, Swansea City i West Hamie Londyn, z którym w ubiegłym sezonie wygrał Ligę Konferencji. - Gdy mu coś nie wychodziło, to potrafił dane ćwiczenie powtarzać po kilka razy - opowiadał nam trener Bernard Szmyt. - Łukasz dążył do perfekcji. Nie miało dla niego znaczenia, czy będzie ćwiczył kwadrans, godzinę, a może nawet i dwie. Motywacji, chęci i zapału do pracy nigdy mu nie brakowało. Wiedział, co chce osiągnąć. Chciał być zawodowym piłkarzem. Krok po kroku to realizował. To był jego cel. Z takim podejściem przyszedł do szkoły - wyznał nam szkoleniowiec przed laty o byłym podopiecznym.
Lider Legii Warszawa o wyjeździe zagranicznym. Tak Bartosz Slisz zapatruje się na transfer
Miał dynamit w nogach
Trener Szmyt zapamiętał niesamowity dryg Fabiańskiego do różnych sportów. W każdym z nich radził sosbie doskonale. - To był dynamit - przyznawał odkrywca talentu bramkarza. - Sprawny, skoczny, zwinny, wygimnastykowany, sprawdzał się w innych dyscyplinach. Pasją Łukasza była koszykówka, furorę robiły te jego „wsady” piłki do kosza. Nie miał sobie równych w ping-ponga. Gdy na koniec zgrupowania organizowaliśmy zawody w tenisa, to w gronie najlepszych przy stole był Łukasza. W Szamotułach nie tylko doskonalił umiejętności bramkarskie, ale jak trzeba było to sprawdzał się także grając w polu - dodawał trener Szmyt.
Była gwiazda reprezentacji Polski o losowaniu grup EURO. "Niech się dzieje wola nieba"
Tańczył do przebojów Michaela Jacksona
Takiej przyjemności Łukasz Fabiański nie potrafił sobie odmówić. W ten sposób wprawił w osłupienie gości na weselu! O co chodzi? - Zawsze był grzeczny, ułożony, to wyniósł z domu rodzinnego - tak scharakteryzował byłego kadrowicza. - Miał przydomek „Bambi". Lubił chodzić do kina i oglądał filmy dla młodzieży. W szkole był obowiązkowy. Skończył Liceum Ogólnokształcące, zdał maturę. Mimo że trafił do Lecha, to nadal mieszkał w bursie w Szamotułach. Poza tym Łukasz to urodzony tancerz. Przekonałem się o tym na jego weselu, gdy tańczył do przebojów Michaela Jacksona. Znakomicie go naśladował! Byłem w szoku, ale wypadł wyśmienicie! - wspominał trener Szmyt w rozmowie z naszym portalem.
To największa perełka Śląska Wrocław. „ Miał zakodowane, że trzeba spojrzeć...”