Zresztą niewiele brakowało, żeby teraz w Dublinie horror z Bratysławy się powtórzył. Najpierw był dramat w końcówce meczu z Czechami, kiedy omal nie daliśmy sobie wydrzeć z takim trudem wywalczonego zwycięstwa, potem w spotkaniu ze Słowacją w ostatnich minutach wydarzyła się prawdziwa tragedia, a teraz znów biało-czerwonym zabrakło zimnej krwi, cwaniactwa i koncentracji. Po meczu dużo rozmawiałem o tym z piłkarzami i wszyscy zgodnie podkreślali, że tak dalej być nie może i że nad tym elementem koniecznie trzeba popracować.
Pozytywne jednak jest to, że tym razem w tych nerwowych momentach Polacy potrafili odpowiedzieć golem, zresztą niezwykłej urody, strzelonym przez młodego Roberta Lewandowskiego. Ten 20-letni chłopak znów pokazał, jak olbrzymie ma możliwości, a najważniejsze jest to, że cały czas bardzo szybko się rozwija. Jak tak dalej pójdzie, będziemy mieli wielką gwiazdę.