- Nawet jeśli miałby nie grać w wyjściowym składzie w kadrze, to z powodów mentalnych i psychologicznych, byłby ważną postacią - mówi Kłos, 69-krotny reprezentant Polski, uczestnik MŚ w 2002 roku.
"Super Express": - Co jest największym zaskoczeniem po decyzjach Michała Probierza?
Tomasz Kłos: - Brak powołania dla Kamila Glika. Myślałem jednak, że Michał Probierz go powoła. Ktoś może powiedzieć , że Kamil miał długą przerwę i nie grał, ale ważne, że grał ostatnie mecze w lidze. Nawet jeśli miałby nie grać w wyjściowym składzie w kadrze, to z powodów mentalnych i psychologicznych, byłby ważną postacią. O pewnych rzeczach zapominamy, a pamiętajmy, że psychika, chemia między zawodnikami, scalanie zespołu, to bardzo ważne rzeczy. Przekonaliśmy się o tym wielokrotnie. Myślę, że selekcjoner więcej by zyskał na powołaniu Glika, niż stracił.
- Kamila Glika nie ma w kadrze od mundialu w Katarze, czyli od 1,5 roku.
- Takiego mentalu jaki ma Kamil się nie stworzy, ani nie kupi. To jest rzadkość. Tym bardziej, że Kamil jest ostoją drużyny i ostatnią instancją przed bramkarzem. Powtórzę: Nie twierdzę, że miałby grać od początku meczu, bo to są decyzje trenera, ale dla tej drużyny, która zmienia się pokoleniowo, jego obecność byłaby dużo lepsza niż jego brak w kadrze.
- Przeciwnicy powołania Glika powiedzą, że nie powinno się zabierać piłkarza za zasługi, ale za aktualną formę. W dobrej formie w ostatnich tygodniach byli Michał Skóraś i Kacper Urbański i dostali powołania.
- Ale reprezentacja to nie jest klub. Mógłbym panu podać nazwiska zawodników, którzy grają w swoich klubach i znaleźli się w kadrze Probierza, a w ważnych momentach nie sprostają zadaniu. Niech mi ktoś nie wciska kitu, że się da czy się nie da. Gdy wychodzisz na boisko w takim turnieju jak EURO i jest duża presja, balon napompowanym, wtedy często to, co piłkarz pokazuje w klubie schodzi na drugi plan. Wejście na murawę, pierwsza minuta weryfikuje wszystko. W czasie meczu jest tyle sytuacji zmieniających się diametralnie - strata bramki w 2. minucie jak z Czechami spowodują, że strategia i przygotowania trenera idą w łeb. To piłkarze muszą w odpowiedni sposób reagować. Dzięki takim piłkarzom jak Glik, te reakcje są możliwe.
- Według pana ilu jest piłkarzy w kadrze Probierza, którzy nie sprostają zadaniu?
- Mógłbym wymienić nazwiska kilku i śmiem twierdzić, że gdy wyjdą w pierwszej jedenastce, to będzie problem. Nie wytrzymają presji z powodów, o których mówiłem. To, że piłkarz w klubie na 34 mecze trzydzieści gra super, nie oznacza, że tak samo będzie grał w reprezentacji. Zmienia się otoczenie, percepcja, ranga meczu, klasa rywala itd. Wierzę, że sztab szkoleniowy jest dobrze przygotowany do pracy, ale jeśli ktoś mi zarzuci, że taki zawodnik jak Glik nie pomógłby, to miał mało do czynienia z piłką. Kamil wrócił do rytmu meczowego, co jest bardzo istotne.
- Brak Matty’ego Casha to duże zaskoczenie?
- Troszkę jestem zaskoczony, ale nie jakoś roztrzęsiony tą decyzją. No sorry, ale Matty rozegrał już kilkanaście (15- red.) meczów w kadrze, ale niczym szczególnie mnie nie ujął, tak jak mogę powiedzieć o Nikoli Zalewskim. Nie mogę powiedzieć coś takiego, że to był mecz Matty’ego Cash”. Z powodu niepowołania Casha granatu do szatni bym nie wrzucał.
Michał Probierz zaskoczył powołaniami na Euro 2024. Złamał swoją zasadę: Teraz tego nie zrobię