Tomasz Kłos

i

Autor: Eastnews Tomasz Kłos

Tomasz Kłos o braku powołania na mundial 2006: Czułem ból, zadrę, wściekłość!

2018-06-04 7:00

Tomasz Kłos (45 l.) w 2006 przeżył największe rozczarowanie w karierze nie zostając powołanym na mistrzostwa świata w Niemczech. Doskonale wie, co poczuje 9 zawodników, którzy dziś zostaną odstrzeleni przez selekcjonera Adama Nawałkę (61 l.).

„Super Express”: - Spodziewasz się takich niespodzianek, jak w 2006 roku, kiedy Paweł Janas nie wziął na mundial m.in. ciebie i Jerzego Dudka?

Tomasz Kłos: - Aż takich nie, ale jakieś niespodzianki pewnie będą. Dziś każdy z tych zawodników może pojechać na mundial. W bramce jest walka o jedno miejsce. Mamy pięciu napastników, a pojedzie czterech albo trzech. Są nazwiska, które były mniej wykorzystywane w trakcie eliminacji, to każdy myśli, że oni nie pojadą. A pojechać może każdy.

 - Jak wspominasz moment, kiedy poznałeś decyzję Janasa?

- Nieprzyjemne wspomnienie, ale było, minęło. Była wściekłość, zadra, ból. Pracowało się całe eliminacje, byłem kapitanem, kręgosłupem drużyny. Nagle dowiedziałem się, że nie jadę na mistrzostwa. Do dziś nie dowiedziałem się dlaczego, nawet nie próbuję dopytywać. Z szacunku do trenera Janasa zawsze podaję mu rękę, ale w nigdy w żadne „gadki” nie będę się wdawał.

- Co będą czuć odstrzeleni?

- Trener Nawałka załatwi to tak, że nikt nie będzie czuł się zawiedziony. Ci, którzy dowiedzą się o odrzuceniu, pewnie już się tego spodziewają. Atmosfery to nie powinno zepsuć. Oczywiście, jest niedosyt, ale pamiętajmy, że po mundialu też jest życie. Mamy Ligę Narodów, ktoś może zakończyć karierę reprezentacyjną. To szansa dla tych, którzy nie pojechali na mundial. To młodzi chłopcy, którzy jeszcze mogą po kilka wielkich turniejów zaliczyć.

 - Jakie masz przeczucia przed mistrzostwami?

- Jesteśmy mocniejsi niż dwa lata temu. Ta cegła, te pustaki są dużo trwalsze. Nasi piłkarze grają w klubach na poziomie ćwierćfinału Ligi Europy, czy półfinału Ligi Mistrzów. Co więc może ich zaskoczyć? Widzę, że ci piłkarze są żądni sukcesu na mistrzostwach świata. Z tej grupy tylko Łukasz Fabiański był na mundialu – w 2006 roku jako rezerwowy bramkarz. Mamy jednak silniejszych rywali niż dwa lata temu we Francji. Będzie trzeba trochę więcej się napracować.

 

- Kiedy w 2002 roku jechaliście do Korei na mundial, trener Jerzy Engel powtarzał, że celem jest złoto. To dobre podejście?

- Teraz się wszyscy z tego śmieją. Ale jakby powiedział, że jedziemy wygrać jeden mecz, to by było oburzenie. Słowa „jedziemy po złoto” oznaczały, że chcemy jak najdalej zajść. Nie mieliśmy wtedy doświadczenia na wielkich turniejach, nie wiedzieliśmy z czym to się je, dotyka, gryzie.

 - Kto może być polskim objawieniem mundialu?

- Chciałbym, żeby to był Piotrek Zieliński. Chłopak ma niesamowity potencjał. Potrafi zaprezentować niekonwencjonalne zagranie, nie boi się grać do przodu, lubi piłkę kombinacyjną. Problem w tym, że w reprezentacji zawsze coś go blokuje. Tak było na mistrzostwach Europy, kiedy nie wyszedł mu mecz z Ukrainą. Teraz jest jednak bardziej doświadczony, otrzaskany z wielkimi meczami, gra w świetnym klubie. Piłkarz musi przejść taki chrzest bojowy.

Sprawdź wyniki sportowe na żywo. Tabele i statystyki.
Cały sport w jednym miejscu

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze