Tomasz Wałdoch

i

Autor: Cyfrasport Tomasz Wałdoch

Tomasz Wałdoch o reprezentacji Polski. Były kadrowicz mówi, czego brakuje polskim piłkarzom

2022-05-04 20:29

Tomasz Wałdoch trzydzieści lat temu przywiózł srebrny medal z igrzysk w Barcelonie, a dwadzieścia lat temu pojechał z pierwszą reprezentacją na mundial do Korei Południowej – pierwszy dla Polaków po szesnastoletniej przerwie. Teraz – na przykładzie Roberta Lewandowskiego – w rozmowie z „Super Expressem” analizuje szanse biało-czerwonych w Katarze oraz mówi, czego brakuje naszych reprezentantom.

„Super Express”: - 20 lat temu pańskie pokolenie zakwalifikowało się na mundial do Korei. Teraz biało-czerwoni znów ruszają na finały MŚ do Azji. Ma pan swoje przemyślenia, po co tak naprawdę tam jedziemy?

Tomasz Wałdoch: - Żeby wyrobić sobie zdanie na ten temat, trzeba być bliżej drużyny; trzeba też oglądać jej kolejne mecze eliminacyjne. Ja kilka – z tym najważniejszym, barażowym ze Szwecją – widziałem, ale nie wszystkie. Choć zdarzyło mi się na przykład jedną z gier Polaków oglądać na ekranie komputera, drugim okiem zerkałem w tym czasie na telewizor, na mecz Niemców.

- Była różnica?

- Lekka (śmiech). Wracając do poprzedniego pytania: nie chciałbym stawiać żadnych prognoz. Niech się na ten temat wypowiedzią sami zawodnicy. My – jadąc do Korei – mieliśmy wielkie ambicje; wydawało się nam, że po udanych eliminacjach możemy zawojować świat. Wyszło jak wyszło, choć wcale nie uważam, że nasz ówczesny optymizm był przesadzony. Teraz też jestem optymistą: niech się chłopaki dobrze przygotowują, niech snują plany, niech słuchają trenera. Trzymam za nich kciuki i sam jestem ciekaw, jak to będzie.

- Wyjdziemy z grupy?

- Mam wielką nadzieję, że tak się stanie.

- Kosztem Meksyku?

- A dlaczego nie? W czym Meksykanie mieliby być lepsi od nas? Owszem, grają futbol techniczny, ofensywny; ale jest wystarczająco wiele czasu, by dobrze ich rozpracować, ale i samemu przygotować odpowiednią taktykę. Nie sprowadzałbym jednak wszystkiego do Meksyku; są jeszcze dwie inne drużyny w grupie.

Bayern zadecydował! Klamka w sprawie Lewandowskiego zapadła. Polak usłyszał twarde stanowisko, nie ma odwrotu?

- Ostrzy pan sobie zęby na starcie „Lewego” z Messim?

- Lata uciekają. Obaj nie są już najmłodsi, ale też obaj to wciąż światowa czołówka. Pamiętajmy jednak, że to nie będzie wyłącznie mecz Lewandowski – Messi; to będzie mecz Polska – Argentyna. Starcie dwóch teamów, a nie tylko wybitnych jednostek.

- Robertowi brakuje nieco na boisku wsparcia innych reprezentantów?

- Mamy Roberta i cieszmy się z nim. To wielki talent, który swoją osobowością, motywacją, mentalnością i zaangażowaniem doszedł na sam szczyt. Kiedy przyszedł z Lecha do Borussii, naprawdę nie miał w Dortmundzie łatwo. Wielka rywalizacja, czasem miejsce na ławce... Szacunek dla niego, że się – jak wielu innych polskich zawodników – nie poddał; że najpierw został gwiazdą w Borussii, a potem zrobił jeszcze krok wyżej, do Bayernu.

- Rozumiem, że gdybyśmy mentalnie – już niekoniecznie piłkarsko... – mieli jedenastu Robertów Lewandowskich, szanse na sukces reprezentacji byłyby większe?

- Coś w tym jest. O roli mentalności w osiąganiu sukcesu mówi często Lukas Podolski, urodzony w Polsce, ale wychowywany w Niemczech. Mentalność – rozumiana jaką dążenie do sukcesu – na Zachodzie jest inna niż w Polsce. Mówię nie tylko o piłce nożnej i o sporcie, ale też o wielu innych dziedzinach życia: mam wrażenie, że naszą największą bolączką narodową jest brak pewności siebie. Trzeba bardziej wierzyć w to, co się robi; ja też musiałem się nauczyć tego podejścia po wyjeździe do ligi niemieckiej. Spotkałem w niej wielu zawodników z niewielkim talentem, za to ze wspaniałym mentalnym przygotowaniem, którzy dzięki niemu robili kariery.

Lewandowski ma dość trenera Bayernu? Odważna teoria niemieckiej prasy

Sonda
Czy Polacy odniosą sukces na mundialu w Katarze?
Najnowsze