U Smudy jak u sapera!

2009-11-17 4:30

- Takiego zaangażowania się nie spodziewałem. Żaden zawodnik nie mówi mi, że coś mu się nie podoba. I o to chodzi! - podkreśla nowy selekcjoner reprezentacji Franciszek Smuda (61 l.), który wprowadził do polskiej kadry "zasadę sapera" - jeden wybryk skutkuje wyrzuceniem z reprezentacji.

Tę zasadę doskonale rozumie Radosław Majewski (23 l.), który w sierpniu ubiegłego roku "zabalował" po meczu towarzyskim z Ukrainą (0:1). Kumplom od zabawy (między innymi Arturowi Borucowi) się to upiekło, nadal dostawali powołania do kadry, bo Leo Beenhakker uznawał, że każdemu trzeba dać drugą szansę. Ale Majewski jej nie dostał.

- Może dostałbym, ale po tej "akcji" przyszły kontuzje i słaba forma. Mam świadomość, że jeden taki wybryk u trenera Smudy i usłyszałbym "do widzenia". Nie tylko zresztą ja, ale wszyscy, z którymi zabalowałem. Już takiego głupiego błędu nie popełnię - zarzeka się Maja i dodaje:

- Trener Smuda najczęściej żartuje właśnie ze mnie. Chyba sobie mnie upatrzył. Jednak do Beenhakkera też mam sentyment. W końcu to u niego mogłem zadebiutować w reprezentacji.

Robert Lewandowski (21 l.), który przez rok pracował pod okiem Franza w Lechu Poznań, pamięta, że Smuda wprowadził w drużynie żelazną dyscyplinę. - Ale potrafił się też z nami dogadać. I w klubie, i na zgrupowaniu kadry - podkreśla napastnik "Kolejorza".

Według Lewandowskiego treningi na zgrupowaniu kadry są podobne do tych, które Smuda prowadził w Lechu.

- Też wtedy ćwiczyliśmy nieco ponad godzinkę, graliśmy zespół na zespół. Nie chcę jednak porównywać Smudy do Leo Beenhakkera, bo... jestem tylko pracownikiem - uśmiecha się Robert.

Adam Kokoszka (22 l.) widzi różnice w treningach Smudy i jego poprzednika.

- U Leo Beenhakkera treningi były dłuższe, ale nie mogę powiedzieć, że mniej ciekawe. Osobiście wolę godzinę ostro pobiegać i potrenować, niż chodzić przez dwie - mówi obrońca Empoli.

Tomasz Kuszczak (27 l.), który na co dzień gra w słynnym Manchesterze United, twierdzi, że treningi u Smudy nie odbiegają od tych w najlepszych zagranicznych klubach. - Na zajęciach jest naprawdę ostro. Pracujemy nad tym, żeby "klepać" piłkę i nie przetrzymywać jej - analizuje bramkarz reprezentacji.

Co ma Franz, a czego nie miał Leo

1. Smuda ma luz, cały czas rzuca dowcipami. Leo był sztywniakiem, trzymał każdego na większy dystans. Często chodził naburmuszony, szybko się irytował, wszystkich pouczał.

2. Franz zaraża piłkarzy optymizmem. Szaleje na treningach i meczach. Beenhakker zachowywał większy spokój, co czasem... za bardzo udzielało się zawodnikom (szczególnie w meczu ze Słowenią - 0:3).

3. Beenhakker miał kłopoty w kontaktach z piłkarzami, bo w ogóle nie chciał się uczyć polskiego. U Smudy tego kłopotu oczywiście nie ma.

4. U Leo zajęcia trwały co najmniej półtorej godziny. Na każdych piłkarze ćwiczyli co innego, nie przygotowując się pod kątem meczu z konkretnym rywalem. U Smudy zajęcia są trochę krótsze, trener wymaga, by piłkarze grali szybko, z pierwszej piłki i po ziemi.

5. Beenhakker zamykał treningi i przed kibicami, i dziennikarzami. Franz nie robi tajemnicy z treningów. Podkreśla, że nie ma nic do ukrycia.

Najnowsze