"Super Express": - Stępiński zaczął całkiem nieźle, strzelił cztery gole w lidze, ale od kilku spotkań nie mieści się nawet w kadrze meczowej. Nie tak to miało wyglądać.
Waldemar Kita: - Spokojnie. To młody chłopak, dopiero niedawno trafił do kraju o innej kulturze, innym języku. W szatni Nantes jest wiele narodowości, a w ataku świetnie spisują się Nakoulma i Sala. W związku z tym wszystkim Mariuszowi nie jest łatwo, ale moim zdaniem ma wszystko, aby stać się bardzo dobrym piłkarzem. Potrzeba jednak cierpliwości i dużo, dużo pracy. Ja wiem, że wszyscy by chcieli, żeby to się stało jak najszybciej, ale nie strzelajcie jeszcze do niego. Dajcie mu trochę czasu.
- Ale co będzie z nim po sezonie? Rozważa pan wypożyczenie go albo sprzedaż?
- Zimą chciał go wypożyczyć Ruch. Ja bym wolał, aby Stępiński został w Nantes na dłużej. Będę z nim rozmawiał. No ale jeśli zawodnik będzie chciał odejść czy iść na wypożyczenie, to też otworzymy się na takie opcje. Problem polega jednak na tym, że nie mam żadnej ochoty rozmawiać już z jego agentem.
- Co się stało?
- Przysłał mi bardzo bezczelnego SMS-a. Napisał: "Widzę, że nie rządzi pan już klubem, skoro Mariusz nie gra". Niewiarygodne! Niech on najpierw osiągnie 1/10 tego, co ja, a później poucza. Przyjąłem go tu w Nantes bardzo dobrze, ale teraz nie mam na to ochoty. Co więcej, niedawno na dwie godziny przed meczem zaczepiał naszego trenera, bo chciał z nim rozmawiać o sytuacji Mariusza. Dwie godziny przed meczem! Niebywałe.
- Skoro o "polskich" wątkach mowa. Bardzo dobrze gra Prejuce Nakoulma. To był trudny transfer?
- Bardzo trudny. Jego CV nie było przecież imponujące. Liga polska, Turcja. Bez szału, a tani nie był.
- Jak to? Przecież przyszedł jako wolny gracz.
- Ci wolni to wcale nie są tacy tani, jak się okazuje (śmiech).
- A prawdą jest, że rozmawia pan z Nakoulmą po polsku?
- Zdarza się, choćby ostatnio. Nakoulma naprawdę dobrze mówi po polsku.
- W Nantes sprawdził się nie tylko Nakoulma, świetnym ruchem okazało się sprowadzenie w grudniu portugalskiego trenera Sergio Conceicao.
- Niby interesowały się nim Marsylia i Lorient, ale ostatecznie go nie chciały, a ja się zdecydowałem i wyszło rewelacyjnie! Od 10 lat nie widziałem tak dobrze grającego Nantes! Conceicao wyciągnął nas z dołu tabeli na siódme miejsce. Po przedłużeniu z nim kontraktu cała szatnia biła nam brawo.
- Coraz lepiej ocenia się też pracę pana syna, Francka, który jest dyrektorem sportowym Nantes. Francuska prasa pisze, że jest "mniej wybuchowy" niż ojciec.
- To dobry chłopak, ma świetne wykształcenie. A co do charakteru. No cóż, ktoś musi być w rodzinie diabełkiem, żeby inny był aniołkiem. Widocznie ja jestem ten pierwszy (śmiech).