Kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem okazało się, że oskarżenia pod jego adresem dotyczące korzystania z usług nielegalnego bukmachera zostały sfabrykowane. Do oszustwa przyznał się tajemniczy informator, który – za 20 tys. euro, jak ujawnił – dostarczył nieprawdziwe informacje nakręcającemu całą aferę Fabrizio Coronie, byłemu paparazzo, mającemu na koncie 13-letni wyrok za różnego rodzaju kolizje z prawem.
Uwolnionemu od fałszywych zarzutów Zalewskiemu spadł z serca wielki kamień, co przełożyło się na znakomity występ na boisku w Stalowej Woli. Skrzydłowy z Rzymu w 22 min „zatańczył” z wielką gracją i lekkością z obrońcami rywali, a potem precyzyjnym strzałem wpakował piłkę w krótki róg. Przed przerwą do estońskiej siatki trafiali jeszcze Michał Rakoczy (8 min, asysta Zalewskiego!) i Filip Szymczak (44 min), a Kajetan Szmyt w czwartej doliczonej minucie tej odsłony… zmarnował rzut karny.
Rozpromieniony Michał Probierz i tak jednak głośno bił brawo i uśmiechał się szeroko. Nim kilka tygodni temu powierzono mu pierwszą reprezentację, pracował przecież właśnie z młodzieżówką. Zna doskonale każdego z zawodników, no i ma swój wkład w stuprocentowy dorobek punktowy drużyny.
Po przerwie wynik poprawili jeszcze Szymczak (58 min) i Tomasz Pieńko (72 min), ale nasi zmarnowali jeszcze jedną „jedenastkę”: w światło bramki nie trafił Szymon Włodarczyk. Napastnik Sturmu Graz nie wykorzystał jeszcze dwóch innych stuprocentowych okazji.
Polacy są liderami grupy D. Za miesiąc czekają ich jednak dwa ważne mecze z faworytami. 17 listopada w Łodzi podejmą rówieśników z Izraela (o ile pozwoli na to sytuacja w kraju naszych rywali), cztery dni później w Essen zmierzą się z Niemcami (sześć punktów w dwóch dotychczasowych grach).