"Super Express": - Jak pan ocenia sezon w wykonaniu Teodorczyka?
Lubański: - Bardzo pozytywnie. Jeśli chodzi o stronę sportową zaprezentował bardzo dobry poziom. Był wyróżniającym zawodnikiem zespołu, strzelił 22 gole, jest królem strzelców. Tu nie ma żadnej dyskusji. Był bardzo dobrze odbierany od strony sportowej, gorzej było z jego zachowaniem w niektórych momentach. Ale to osobny rozdział.
- Zaskoczyła pana jego skuteczność?
- Nie, bo już w Polsce był bramkostrzelnym napastnikiem. W Belgii znalazł się w odpowiednim momencie, w odpowiedniej drużynie. Idealnie pasował do Anderlechtu, który potrzebował tego typu zawodnika. Idealnie to wykorzystał i wkomponował się w grę zespołu. Liczyłem, że strzeli między 25 a 30 goli. Jednak 22 bramki w lidze belgijskiej to bardzo dobry wynik.
- Najpierw strzelał seriami, później po podpisaniu kontraktu, zaciął się. Czym to można wytłumaczyć?
- Tak bywa czasami. To nie jest tak, że zawodnik będzie strzelał, jak na zawołanie za każdym razem. Pamiętam, że była także taka sytuacja z Robertem Lewandowskim, że nie mógł strzelić przez pewien okres w lidze niemieckiej. To się zdarza. Łukasz do Anderlechtu przyszedł po kontuzji, nie znał środowiska, musiał się zaaklimatyzować. Jak popatrzymy na to, w jak krótkim czasie doszedł do pewnego poziomu, to trzeba być z jego postawy zadowolonym.
- Dyrektor Anderlechtu Herman Van Holsbeeck przyznał w rozmowie z naszą gazetą, że spodziewa się zarobić na sprzedaży Polaka minimum 15 mln euro. Czy to możliwe?
- Wszystko jest realne, o ile będzie zainteresowanie Łukaszem, a on będzie kontynuował grę na odpowiednim poziomie. Jeśli w przyszłym sezonie będzie tak skuteczny, jak w tym, to wydaje mi się, że mogą być jakieś oferty transferowe.
- Teodorczyk zostanie czy odejdzie latem z Anderlechtu?
- Jest kilka warunków, które muszą być spełnione. Pierwszy: musi być zainteresowanie. Drugi: suma transferowa, która będzie odpowiadała klubowi, jak i zawodnikowi. W końcówce sezonu Łukaszowi nie grało się najlepiej. On sam nie ukrywał, że był zdenerwowany. Widać było w jego zachowaniu, że jest niezadowolony z tego co się dzieje. Ale udało mu się strzelić dwie bramki i zostać królem strzelców. Przewidywałem to.
- W której z lig by się sprawdził?
- Nie można tego porównywać. Łukasz zrobił bardzo dobry krok, że przyszedł do Anderlechtu, bo tego typu zawodnik był potrzebny. Odbudował się. W Dynamo Kijów był na bocznym torze. W Belgii wrócił do swojego poziomu, a teraz jest na dobrej drodze, aby pójść jeszcze do przodu. Bardzo dobrze zrobił, że przedłużył kontrakt z Anderlechtem. To bardzo dobry ruch. Teraz musi potwierdzić klasę w następnym sezonie, co może spowodować transfer.
- Teodorczyk dał wiele radości kibicom, ale także trzeba było się za niego wstydzić. Jak wytłumaczyć jego zachowanie?
- W życiu prywatnym sprawia bardzo dobre wrażenie. Był sfrustrowany tym, że mu nie szło w końcówce sezonu i parę razy zachował się w sposób niesportowy. To były niepotrzebne gesty, które spowodowały, że źle na niego patrzono i źle o nim pisano.
- To zachowanie nie odstraszy potencjalnych kupców?
- Na pewno nie pomoże mu w ewentualnych rozmowach transferowych. Mam nadzieję, że nie będzie tego powtarzał. Dosyć się już na ten temat w Belgii mówiło i pisało, a nawet bardzo ostro się go krytykowało. Mam nadzieję, że wyciągnie wnioski i nie będzie kontynuował tych spraw pozaboiskowych.
- Przed kilkoma miesiącami był pan z Teodorczykiem na wspólnym wywiadzie.
- Bardzo sympatycznie i miło porozmawialiśmy z dziennikarzami. To była wyjątkowa sprawa, bo on w ogóle nie chciał rozmawiać. Wyraził zgodę, bo ja przyszedłem na rozmowę. Dziennikarze bardzo mile go przyjęli. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, jeśli chodzi o jego osobę. A później były dwa zgrzyty. Bardzo poważne. Pierwszy: gdy nie stawił się na wyborze najlepszego piłkarza w Belgii, na wielkim przyjęciu organizowanym przez największą gazetę sportową. Nie przyjechał, choć był jednym z trzech zawodników znajdujących się na podium. Wszyscy byli zaskoczeni, oczekiwali na niego. Później wybryki z pokazaniem środkowego palca doprowadziły do tego, że opinia o nim zaczęła być coraz gorsza.
- Miał pan ostatnio z nim kontakt?
- Nie, rozmawiałem z nim w czasie wspomnianego wywiadu. Rozmawialiśmy bardzo spokojnie i swobodnie. Zwróciłem mu wtedy uwagę, że skoro jest wyróżniającym się zawodnikiem w lidze to powinien zdawać sobie sprawę z tego, że będą przychodzić do niego dziennikarze, a on musi być do ich dyspozycji. Radziłem mu, aby miał dla nich czas. Czy on to przyjął, czy nie, to już jego sprawa.
- Anderlecht zasłużenie po trzech latach przerwy zdobył tytuł?
- Tak. Co było charakterystyczne dla tego zespołu, to konsekwencja w ostatniej fazie rozgrywek. Rozgrywali dobre mecze, wygrywali z czołowymi zespołami. Zasłużenie sięgnęli po mistrzostwo.
- Jaką rolę może Anderlecht odegrać w Lidze Mistrzów?
- To dobry zespół klasy europejskiej. Jednak nie ukrywajmy: nie jest to czołówka. Mogą powalczyć na arenie międzynarodowej, ale wszystko będzie zależało od tego, jak po sezonie uzupełnią zespół, jak przygotują się do rozgrywek i na kogo trafią w fazie grupowej. Jeśli na top europejski, dajmy na to Bayern, Real Madryt czy Barcelonę, to z tej klasy zespołami będzie ciężko im coś ugrać.