Fenomenalna interwencja po przerwie
Szczęsny w Cardiff stanął na wysokości zadania. Zrobił to, co do niego należy. Walijczycy największe zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach gry. W końcówce pierwszej połowy pokonał go Ben Davies, ale sędzia nie uznał tego trafienia. Rywal był na pozycji spalonej. Po przerwie polski bramkarz w kapitalnym stylu zachował się, gdy napastnik Kieffer Moore próbował zaskoczyć go po uderzeniu piłki głową. Jednak Szczęsny był czujny i fenomenalną interwencją uratował Biało-czerwonych przed stratą bramki.
Jacek Bąk najbardziej chwalił dwóch piłkarzy. Tak zamknęły się nadzieje Walijczyków
Lewandowski nie patrzył na ostatniego karnego
Serca zadrżały nam w końcówce regulaminowego czasu, gdy doszło do nieporozumienia między nim a Janem Bednarkiem. Szczęsny wyszedł zza pole karne, wybił piłkę, a potem długo nie podnosił się z murawy. Na szczęście w tej sytuacji obyło się bez konsekwencji dla Biało-czerwonych Nie dał się pokonać przez 120 minut, a w konkursie rzutów karnych wykazał się kunsztem. Obronił bowiem decydującą jedenastkę, której nie widział Robert Lewandowski. - On nigdy nie widzi, jak ja robię dobre rzeczy. Dlatego myśli, że taki słaby jestem - żartobliwie skomentował Szczęsny w TVP Sport.
Tomasz Kłos ocenił heroiczny bój z Walią. Mówi o mękach i dyscyplinie na boisku [ROZMOWA SE]
Był w miarę spokojny
Szczęsny w finale pokazał, że jest specjalistą od rzutów karnych. W ten sposób nawiązał do mistrzostw świata w Katarze. Wtedy w fazie grupowej obronił dwie jedenastki w meczach z Arabią Saudyjską i Argentyną. W ostatniej serii w Cardiff pechowcem okazał się Daniel James. - Trenowaliśmy rzuty karne na Stadionie Narodowym - powiedział Szczęsny w TVP Sport. - Trener Probierz próbował dawać mi wskazówki. Po dogrywce poszedłem do szatni, aby spokojnie przeanalizować zawodników, co nie miało żadnego znaczenia, bo każdy uderzył nie w ten róg, który miał uderzać. Wszyscy zaczęli uderzać w środek, choć normalnie tego nie robią. Ostatniego karnego jest trudno strzelić, bo jest straszna presja. Podszedł młody chłopak. Byłem w miarę spokojny, że uda się obronić jego strzał - tłumaczył.
Przemysław Ofiara: Największa drapieżność reprezentacji od lat [KOMENTARZ]
Awans był obowiązkiem
Reprezentant Polski po zawodach starał się zachować spokój i w swoim stylu podsumował postawę drużyny. - Cieszę się, ale nie podniecam się za bardzo - przyznał wprost Szczęsny w TVP Sport. - Uważam, że awans był naszym obowiązkiem od samego losowania. Przez całe eliminacje graliśmy beznadziejnie. Dostaliśmy szansę, żeby zagrać w barażach. Są mecze, w których się gra w piłkę oraz takie, które trzeba wygrać, przepchać w jakikolwiek sposób. Czy w 90. minucie, 120 czy rzutach karnych. Nie ma to teraz żadnego znaczenia. Uważam, że awans daje nam odskocznię i możliwość zaczęcia czegoś nowego. To co działo się przez ostatnio 1,5 roku było nieakceptowalne. Na koniec tego cyklu jakieś pozytywne emocje. Przepchanie tego awansu na pewno pozytywnie nastraja - stwierdził bramkarz polskiej kadry w rozmowie z TVP Sport.