To był mój 180. mecz w roli delegata UEFA/FIFA. Mam nadzieję, że dobiję do dwustu, bo limit wieku w tej pracy to 70 lat, mam więc jeszcze sporo czasu. Przed i po spotkaniu rozmawiałem z naszymi zawodnikami z Arsenalu i Borussii. Kuba Błaszczykowski jest mocno przygaszony, ale menedżer Borussii zapewnił mnie, że to wciąż jeden z priorytetowych piłkarzy dla klubu. Mówił, że choć Kuba ma dołek, to liczą na to, że jeszcze eksploduje.
Oczywiście w zupełnie innym nastroju jest Wojtek Szczęsny. Już wcześniej było o nim głośno, ale zrobiło się jeszcze głośniej po tym, jak brytyjski dziennik "Independent" napisał, że już teraz Polak więcej znaczy dla Arsenalu niż Robbie van Persie.
Patrz też: Szczęsny zasmucił Lewandowskiego
Rozmawiałem z Wojtkiem między innymi o kalendarzu eliminacji mistrzostw świata 2014, w których ostatni mecz zagramy z Anglią na Wembley. Szczęsny junior jest tym zachwycony. Przyznał, że chciałby, aby to był mecz o być albo nie być dla obu drużyn. Jego plan jest taki, aby wybronić wtedy wszystko i zostać nowym Tomaszewskim na nowym Wembley.
Jako że Wojtek nie przyjedzie na święta do Polski, bo w Anglii jest wtedy szczyt sezonu, to dostał ode mnie w prezencie taki torcik wedlowski, który można położyć pod choinką.
Innym moim prezentem dla naszych piłkarzy była informacja, że orzełek wraca na stroje kadry. Byłem pierwszym, który ich o tym poinformował.
Wspomniałem o Lewandowskim... Choć to pewnie nie był najlepszy mecz w jego karierze, to i tak działacze Arsenalu byli pod wrażeniem, zwłaszcza jego techniki, która na tle angielskich piłkarzy robi wrażenie. Nie wypowiadali jego nazwiska, bo jest dla nich dość trudne, ale co chwila mówili: "This Pole is great player". Miło się tego słuchało...
Ten mecz był ostatnim międzynarodowym w karierze belgijskiego sędziego Francka De Bleckeere. Szkoda, bo jest w tak dobrej formie, że poradziłem mu w żartach, aby wyrobił sobie nowy paszport i odmłodził się o pięć lat. Niestety, przepisy dotyczące sędziów są nieubłagane. 45 lat i koniec.
Korzystając z okazji pojechałem na stary stadion Arsenalu. Przerobiono go na apartamenty, a tam, gdzie była murawa, jest teraz coś na kształt parku, skweru. Mieszkańcy mogą tam spacerować, ale mam wrażenie, że robią to jakoś tak ostrożnie. Jakby wiedzą, że stąpają po świętym miejscu dla pokoleń kibiców Arsenalu...