Mecz ze Szkocją może być bardzo ważny w dalszych losach Polaków w Lidze Narodów 2024/25. Aby uniknąć bezpośredniego spadku do dywizji B, musi zająć miejsce przed Szkotami, a później walczyć o uniknięcie barażów z dużo mocniejszymi już Chorwacją i Portugalią. Dobre wyniki w Lidze Narodów mogą przydać się nie tylko w zdobywaniu punktów do rankingu, ale też liczą się one w eliminacjach wielkich turniejów, o czym przekonaliśmy się niedawno, wchodząc do baraży Euro 2024, mimo słabego miejsca w grupie eliminacyjnej. Zwycięstwo Biało-Czerwonych nad Szkocją rodziło się w wielkich bólach – choć po pierwszej połowie nasi reprezentanci prowadzili 2:0, to błyskawicznie połowę tej przewagi stracili po zmianie stron. Co ciekawe, wielu kibiców miało problem z usłyszeniem komentatorów w tej sytuacji.
Mateusz Borek wyjaśnił problemy techniczne z komentarzem po przerwie
Po wznowieniu gry po przerwie kibice słyszeli tylko głos z trybun. Gdy padła bramka, słychać było tylko bardzo ciche „Niestety” Mateusza Borka, a dopiero potem komentator TVP odezwał się ponownie. – Jakież nieskoncentrowanie, nieprzygotowanie do rozpoczęcia drugiej połowy spotkania. Błyskawicznie rozpoczynają Szkoci – powiedział wówczas Mateusz Borek. Jak się okazało, polscy komentatorzy tego spotkania wcale nie spóźnili się na drugą połowę, a problemem była technologia na stadionie. – Dobry wieczór, pokażę wam coś na początek, tylko nie wiem, czy nasz operator nie jest za słaby technicznie, żeby w ogóle to było widać. Zobaczcie – powiedział Mateusz Borek podczas łączenia na żywo w Kanale Sportowym. Na zdjęciu widać jego oraz Grzegorza Mielcarskiego z przestarzałymi mikrofonami w dłoniach. – Słuchajcie, ja dzisiaj byłem w szoku. Przyszedłem na stanowisko komentatorskie i okazało się, że nie ma normalnych słuchawek, tylko musiałem komentować do takiego mikrofonu. To nie jest takie łatwe. Ja tam żyję, ruszam się, jakbym był w dyskotece. Natomiast tutaj musisz cały czas trzymać mikrofon i nie możesz spojrzeć na dół, żeby zebrać dźwięk – tłumaczył dalej dziennikarz.
Ostatecznie Borek i Mielcarski poprosili o zmianę sprzętu w przerwie i najwyraźniej coś poszło nie tak w momencie podłączania go, dlatego też obu nie było słychać w pierwszych sekundach meczu, gdy Polacy tracili bramkę na 2:1. – Próbowaliśmy w pierwszej połowie w normalnych słuchawkach, ale to były słuchawki takiej wątpliwej jakości. Nie przygotowali się Szkoci w ogóle z normalnymi, europejskimi słuchawkami. Była prośba w przerwie, żeby zmienić technologię i tak bym powiedział, że w angielskim stylu zrobiliśmy ten mecz. W pierwszej połowie komentowałem w normalnych słuchawkach wątpliwej jakości, a w drugiej komentowaliśmy jak nasi koledzy ze stacji ITV 4 – dodał Mateusz Borek.