Reprezentacja Polski dzięki dwóm zwycięstwom w meczach z Albanią (4:1) i San Marino (7:1), a przy tym korzystnym wynikom innych spotkań, wskoczyła na drugie miejsce w tabeli grupy I i umocniła się na nim. Przed meczami rewanżowymi pewnym liderem grupy jest Anglia, która ma 15 punktów, Polacy zgromadzili ich 10, a tuż za naszymi plecami z 9 oczkami na koncie plasuje się, dość niespodziewanie, Albania. Węgrzy, którzy zdawali się być naszym największym rywalem do walki o 2. miejsce w grupie, mają zaledwie 7 punktów i zajmują 4. miejsce. Mecz z San Marino miał być dla Polaków spacerem przed niezwykle wymagającym, rewanżowym spotkaniem z Anglikami na PGE Narodowym. Niestety, nawet w takim meczu nie ustrzegliśmy się błędów pod własną bramką. Warto jednak zwrócić uwagę przy okazji tego meczu także na polskich kibiców, którzy licznie stawili się na stadionie rywala. W trakcie spotkania dało się jednak słyszeć nie tylko doping, ale i wulgarne przyśpiewki.
San Marino - Polska 1:7 WYNIK. Polacy rozgromili San Marino, ale boli brak czystego konta
Kibice wracają ze starym, obraźliwym tekstem
Wiele lat temu część polskich fanów była niezadowolona z tego, jak zarządzany był PZPN. Jeszcze za rządów Grzegorza Laty (do 2012 roku) dało się słyszeć na wielu polskich stadionach obraźliwe słowa „je*ać PZPN” wykrzykiwane przez tysiące gardeł. Sytuacja zmieniła się, gdy centralę przejął Zbigniew Boniek, a do funkcjonowania jej nie można było mieć większych zastrzeżeń. Chwilowo poprawiła się także gra reprezentacji Polski (Euro 2016), więc o obrażaniu PZPN-u nie było za bardzo mowy.
Koszmarny dzień Żewłakowa: Aż ciężko uwierzyć, że mówił to w TVP
Teraz okazało się, że stara, wulgarna przyśpiewka nie została zapomniana, a jej słowa znów można było usłyszeć z ust polskich kibiców, którzy zebrali się na meczu San Marino – Polska, aby dopingować Biało-Czerwonych. Trudno jednak orzec, dlaczego tak się stało, bowiem od odejścia Zbigniewa Bońka i przejęcia sterów przez Cezarego Kuleszę nie minęło zbyt wiele czasu.