Życzę Polakom, żeby wygrali ten mecz z Chorwacją, a Leo Beenhakkerowi, by wreszcie poprowadził swój zespół do zwycięstwa na wielkiej imprezie (z Holandią oraz z Trynidadem i Tobago mu się nie udało).
Potwierdziła się zasada, że mistrz Europy nie broni tytułu. Jeszcze nigdy się to nie udało i teraz też taktyka Otto Rehhagela została rozszyfrowana i Grecy żegnają się z EURO. Odpadną też mistrzowie (Włochy) albo wicemistrzowie świata (Francja), a może i jedni, i drudzy, bo przecież pewni już pierwszego miejsca Holendrzy prawdopodobnie wystawią rezerwowy skład w ostatnim meczu z Rumunią.
Najbardziej zachwycają pomarańczowi i Hiszpanie. Oglądanie tych dwóch drużyn to wielka przyjemność i jeżeli trafią na siebie w półfinale, to będziemy świadkami wspaniałego widowiska. Młody, 44-letni Marco van Basten, ma szansę przejść do historii jako dwukrotny mistrz Europy - najpierw jako piłkarz, a potem jako trener. Przeszkodzić mu w tym może 70-letni Luis Aragones, który przygotował wspaniale swoich piłkarzy. Po serii niepowodzeń na wielkich imprezach Hiszpanie odczuwają ogromny głód sukcesów. I to widać wyraźnie w ich grze, przekonuje o tym choćby zwycięska bramka Davida Villi zdobyta w doliczonym czasie gry meczu ze Szwedami.
Kto wie, czy starego porzekadła hiszpańskich kibiców: "gramy jak nigdy, przegrywamy jak zawsze", nie zastąpi nowe: "gramy jak nigdy, wygrywamy jak nigdy wcześniej". A właściwie jak w 1964, kiedy Hiszpania jedyny raz wygrała w ME.