Zbigniew Boniek

i

Autor: Tomasz Radzik Zbigniew Boniek

Zbigniew Boniek: Chciałbym, żeby piłkarze znów napili się na Narodowym! [TYLKO U NAS]

2015-10-27 9:19

Picie szampana na Stadionie Narodowym przez reprezentantów Polski, za co mogli być ścigani przez policję, i zwolnienie z pracy w związku wieloletniego pracownika, Wiesława Ignasiewicza (63 l.), to dwa gorące tematy dotyczące PZPN. O wyjaśnienie obu poprosiliśmy prezesa Zbigniewa Bońka (57 l.).

"Super Express": - Przypomnijmy fakty. Dziennikarze Wirtualnej Polski opisali kulisy zwolnienia Wiesława Ignasiewicza, który pracował w PZPN 34 lata. Przykra sprawa.

Zbigniew Boniek: - Też mi przykro, bo pana Wieśka lubię i szanuję. Nie miałem do niego zastrzeżeń, ale w korporacjach czasem zwolnienia są konieczne. Z PZPN zwolniliśmy więcej osób, na przykład byłego kierownika kadry Konrada Paśniewskiego czy masażystów ze sztabu Fornalika. I co? Gdyby Paśniewski nie znalazł pracy w Legii, to też miałbym być odpowiedzialny za jego losy? On ma dwójkę małych dzieci, ktoś mógłby powiedzieć, że przez nas wpadnie w tarapaty. Poza tym ten artykuł był pisany na zamówienie, wiadomo kogo. Też mógłbym znaleźć w tym portalu ludzi, którzy zostali zwolnieni i lamentować nad ich losem.

Robert Lewandowski jak Deyna i Boniek? Polskie ślady na Złotej Piłce

- Wróćmy jednak do Ignasiewicza. Nic nie dało się zrobić, żeby został?

- Kadra potrzebowała kogoś nowego w szatni. Adam Nawałka miał prawo dobrać swój sztab, a kiedy zaczynał pracę, to pana Wieśka nie było, miał swoje kłopoty. Potrzebny był ktoś młodszy, więc zatrudniliśmy Pawła Kosedowskiego, który też był bez pracy. I kadrowicze są z niego bardzo zadowoleni. Niestety, niektóre funkcje są ryzykowne, właśnie magazynier czy kierownik drużyny.

A Ignasiewicza nie zwolniliśmy w dziki sposób. On zarabiał 9 tysięcy złotych miesięcznie. Zna pan drugiego magazyniera w Polsce, który miałby takie pieniądze? Co więcej, dostał od nas ponad 50 tysięcy złotych odprawy. Nigdy bym nie przypuszczał, że może mieć kłopoty finansowe. Z takiej wypłaty można przecież coś odłożyć. Nie wykluczam jednak, że postaramy mu się jakoś pomóc.

- Kiedy sprawa ujrzała światło dzienne, oświadczył pan, że to nie prezes jest od zwalniania i zatrudniania. Wiadomo jednak, że w związku nic nie dzieje się bez pana zgody.

- Bez przesady. Ja jestem od zatrudniania selekcjonera, w pozostałych sprawach decydują departamenty. Nie będę jednak mówił, że nie wiedziałem o tym. Wiedziałem i biorę to na klatę. Nie wykluczam, że jakoś mu pomożemy. Jeśli się da, to podajemy rękę, jak w przypadku trenera Globisza. To PZPN zapłacił za jego przelot i operację oczu w Chinach. Gdyby nie nasza pomoc, nie byłoby szans, aby panu Michałowi poprawił się wzrok.

Zbigniew Boniek: Robert Lewandowski zasługuje na Złotą Piłkę [WIDEO]

- A co z piciem na stadionie? Następnym razem PZPN zamówi piccolo, czyli szampan bezalkoholowy?

- Chciałbym, aby piłkarze znów się napili na Narodowym, bo to będzie oznaczało, że odnieśli kolejny sukces. A co do tej sprawy. Dzwonili do mnie znajomi zza granicy i pytali czy w Polsce zmieniliśmy datę prima aprillis. Na szczęście policja super się spisała, od razu wyrzucając to do kosza.

- Lewandowski powtórzy wyczyn pana i Deyny, czyli trzecie miejsce w klasyfikacji Złotej Piłki?

- Myślę, że zajmie któreś z miejsc 3-6. Ale życzę mu jak najwyższego. Może już jest lepszy ode mnie? Nie zazdroszczę mu, bo to, że będzie zapełniał swoją gablotę, nie oznacza, że z mojej coś ubędzie.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze