Zbigniew Boniek

i

Autor: Andrzej Lange Zbigniew Boniek

Zbigniew Boniek spokojny, ale opozycja nie odpuszcza i wciąż szuka haków na prezesa

2016-10-22 13:35

Zbigniew Boniek (60 l.) ze spokojem reaguje na działania opozycji przed piątkowymi wyborami prezesa PZPN. – Doniesiono na mnie na do ministerstwa sportu, ale to drugiej stronie nie pomoże. Bo po pierwsze nic na mnie nie znajdą, a po drugie świat piłki nie lubi donosicieli – mówi szef związku.

W czwartek ministerstwo sportu poprosiło Bońka o tłumaczenia po tym jak Radosław Majdan i Cezary Kucharski donieśli na niego do Witolda Bańki, zarzucając mu, że nie mieszka w Polsce (to warunek konieczny do kandydowania) i że reklamuje nielegalnych w Polsce bukmacherów.

- W sumie to powinienem po prostu przekleić tekst i wysłać do ministerstwa to, co wyjaśniałem przed poprzednimi wyborami, bo to stara sprawa. Ale oczywiście PZPN odpowie na pismo. Z ministrem Bańką mam doskonałe relacje, wiem, że oni po prostu muszą na donosy reagować, takie są procedury. Z mojej strony sprawa jest czysta. Od 60 lat jestem zameldowany w Bydgoszczy, mam tam mieszkanie i rodziców, więc nie ma problemu. A co do bukmacherki, to nie jestem ani właścicielem, ani akcjonariuszem żadnej z takich firm, a umowę wizerunkową podpisałem jeszcze wtedy, gdy w Polsce ci bukmacherzy byli uznawani za legalnych. Generalnie obecna ustawa jest do zmiany, ale to sprawa rządu. Natomiast moim zdaniem jej liberalizacja polskiemu sportowi by pomogła – mówi prezes, który odrzuca też zarzuty o tym, że nie zapłacił podatku od 1,1 miliona euro, przelanego na jego szwajcarskie konto przy okazji sprzedaży przez niego Widzewa.

– To sprawa sprzed wielu lat, a wychodzi teraz? To śmieszne i obłudne. Oświadczam, że wszystko zostało zrobione zgodnie z poszanowaniem prawa – zapewnia Boniek, który 28 października w walce o fotel prezesa zmierzy się z Józefem Wojciechowskim.

- Ostatni raz widzieliśmy się kilka lat temu, zagraliśmy w tenisa, bo podobno prezes nieźle gra. Skończyło się 6:0, 6:1 dla mnie i pan Józef trochę się zdenerwował. Teraz znów się zmierzymy i głęboko wierzę, że to ja wygram wybory. Nie chcę go atakować, myślę, że, gdyby wygrał, największym problemem dla polskiej piłki nie byłby on sam, ale ludzie, którzy pracują w jego „ściółce”. Ja się ich donosów nie boję, myślę, że bardziej zaszkodzą im, bo mnie na pewno nie. Zaręczam, że jeśli zostanę wybrany na drugą kadencję, to będę prawomocnym prezesem.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze