Ibrahimović zrezygnował z gry w kadrze po Euro 2016. Przed mundialem 2018 twierdził, że mógłby wrócić. - Mistrzostwa beze mnie to nie mistrzostwa – puszył się „Ibra”, który ostatecznie do Rosji nie pojechał. Selekcjoner Andersson stwierdził, że po pierwsze nie pomógł drużynie w eliminacjach, a po drugie zespół go właściwie nie potrzebuje.
Zakochany w sobie bez pamięci Zlatan zaczął kąsać trenera. Piłkarza zdenerwowało, że trener na swoje pierwsze zgrupowanie nie powołał piłkarzy z korzeniami imigranckimi.
- Na drugim już było inaczej, bo Andersson stara się być politycznie poprawny, lecz to nie zmienia faktu, że jego drużyna to rodzaj sekty. Janne zniszczył wszystko, co zbudowałem przez 20 lat – wypalił.
Andersson długo sprawiał wrażenie obrażonego, ale na tak znakomitego piłkarza trudno długo się boczyć. Trener wybaczył piłkarzowi i czeka na jego powrót do kadry. Najlepiej już na Euro 2020.
- O tej sprawie już zapomniałem. Teraz należy odsunąć na bok animozje, zakopać topory i grać razem. Miejsce dla Zlatana jest, pod warunkiem, że on sam tego chce – powiedział Andersson na łamach „Fotbollskanalen”. Gwiazdor, który wczoraj rozegrał pierwszy mecz po powrocie do Milanu, jeszcze nie odniósł się do propozycji.
Zlatan Ibrahimović rozegrał dla „Trzech Koron” 116 meczów i zdobył 62 gole. W rozgrywkach grupowych Euro 2020 Szwecja zmierzy się z Polską, Hiszpanią i drużyną z baraży.