"Super Express": - Przeprowadzki cię męczą? W czerwcu czeka cię jedna poważna...
Robert Lewandowski: - Dobrze zorganizowana przeprowadzka to kwestia kilku dni, więc myślę, że jakoś uda się ją przebrnąć (śmiech). Ale najpierw mecz kadry, potem inne sprawy, urlop...
- Jak go spędzisz?
- Jestem fanem sportów wodnych, więc zapewne gdzieś popływam. Lubię spędzać urlop aktywnie. Czasami fajnie jest odpocząć na plaży, ale takie dłuższe nicnierobienie, to nie jest dla mnie.
Milioner z Manchesteru City chce odejść, bo... nie dostał życzeń urodzinowych
- Szybko przystosowujesz się do nowego otoczenia czy potrzebujesz na to więcej czasu?
- W tym przypadku wszystko powinno się odbyć bardzo szybko. Znam kraj, język niemiecki, poza tym drużyna Bayernu to nie jest dla mnie jakaś wielka niewiadoma.
- Niedawno kupiłeś ferrari, zawistni zaczęli wytykać ci zarobki.
- Nie chcę i nie będę się nad tym skupiał. Jestem normalnym człowiekiem. Nie będę chował aut w garażu w obawie, że ktoś mi zrobi zdjęcie. Ciężko zapracowałem na to, co mam. Nikomu tego nie zabrałem, nikt mi za darmo nic nie dał.
- Jak odbierasz to, że twoja żona Ania spełnia się zawodowo, przełamując stereotyp typowej żony piłkarza.
- Również ciężko pracuje, jest bardzo zaangażowana w to, co robi, jej rady na blogu "Healthy plan by Ann" pomagają wielu ludziom. Oczywiście do zdrowego odżywiania trzeba dołożyć wysiłek fizyczny. Najważniejsza jest systematyczność. Jak coś robisz, to z maksymalnym zaangażowaniem.
- W trakcie sezonu jesteś na ścisłej diecie. Podczas urlopu skusisz się np. na cheeseburgera?
- Nie mam żadnej diety. Wiem, co, kiedy i jak mam jeść. Nie mówię sobie: "Teraz mam urlop, to pójdę po fast fooda". Dzięki Ani wiele się nauczyłem, ograniczyłem na przykład słodycze, które mogły mi szkodzić.