Yaya Toure zarabia 210 tysięcy funtów tygodniowo. Manchester City zapłacił za niego Barcelonie 36 milionów euro. Kibice na każdym meczu skandują jego nazwisko. Co z tego, skoro biedakowi nikt, dosłownie nikt w klubie nie życzył wszystkiego najlepszego z okazji jego urodzin, które zawodnik obchodził 13 maja. No... chociaż odśpiewane przez kolegów z drużyny "Happy Biorthday" i tor urodzinowy to za mało. Nowe sportowe autko byłoby z pewnością lepszym prezentem.
- Popatrzcie na Roberto Carlosa. Na urodziny od Anży Machaczkała dostał Bugatti - grzmi na łamach The Sun agent piłkarza Dimitri Seluk i zdradza, że Toure tak posmutniał, że rozważa odejście z klubu.
Potrzebni "Pogromcy duchów"? DUCH na meczu Borussia - Bayern [WIDEO]
- Jest duża szansa na to, że Yaya opuści Anglię latem. On jest bardzo smutny. To, co stało się w czasie jego urodzin pokazało, jak klub mało się nim interesuje. To był prawdziwy dowód - mówi Seluk. - Teraz oni mogą mówić sobie co tylko chcą: że lubią Yayę, ale zapomnieli. Zapomnieli? O Yayi? O człowieku, który walnie przyczynił się do zdobycia wszystkich pucharów w Anglii, jakie tylko można zdobyć?
Co ciekawe ani klub, ani kolezy z drużyny, nie zapomnieli o urodzinach Toure, co wyraźnie widać na filmie, gdzie piłkarzowi z Wybrzeża Kości Słoniowej zawodnicy City śpiewają "Sto lat" i wręczają urodzinowy tort. Także na oficjalnej stronie City pojawiły się życzenia. A Toure? Jakby nie widział, jakby nie wiedział, stoi murem za swoim agentem.
- Wszystko co powiedział Dmitri to prawda. On mówi za mnie. Po mundialu udzielę wywiadu w tej sprawie - napisał na Twitterze piłkarz.
Aż ciśnie się na usta... " W d...ch się poprzewracało!".
Niespodzianka urodzinowa dla Toure od 2:27