Milik domowy mecz przeciwko Salernitanie rozpoczął na ławce rezerwowych. Sprawy przybrały jednak na tyle negatywny obrót, że polski napastnik na murawie zameldował się już od początku drugiej połowy. Po pierwszych 45 minutach na dwubramkowym prowadzeniu znajdowali się bowiem goście. Najpierw Mattię Perina pokonał Antonio Candreva, a w doliczonym czasie rezultat podwyższył Krzysztof Piątek, pewnie egzekwując rzut karny.
Po zmianie stron „Stara Dama” zabrała się jednak do odrabiania strat i w trzeciej minucie doliczonego czasu dopięła wreszcie swego. Wcześniej bramkę kontaktową zdobył Bremer, a we wspomnianej 93. minucie gola zdobył Leonardo Bonucci. Kilkadziesiąt sekund później cały Allianz Stadium wybuchł ogromną radością, gdy – tak się przynajmniej wydawało – komplet punktów drużynie ze stolicy Piemontu zapewnił Arkadiusz Milik. Napastnik reprezentacji Polski po trafieniu do siatki zupełnie stracił głowę i zdjął meczową koszulkę. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że wcześniej otrzymał już jedną. Nieokiełznana radość kosztowała go zatem przedwczesne zejście pod prysznic.
Listen to "SuperSport" on Spreaker.Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Arbiter sędziujący to spotkanie długo nasłuchiwał swoich kolegów z VAR-u, którzy finalnie… anulowali gola, dopatrując się spalonego. Gol został zatem anulowany, przepisy stanowią jednak, że w żaden sposób nie powoduje to odwołania żółtej kartki. Milik z bohatera stał się zatem antybohaterem i może być pewien, że w najbliższym czasie będzie o nim głośno zarówno we włoskich, jak i polskich mediach. Mecz Juventusu z Salernitaną ostatecznie zakończył się remisem 2:2. „Stara Dama” zajmuje w ligowej tabeli ósme miejsce, jej niedzielny rywal jest dziesiąty.