Nie była za to niespodzianką postawa Przemysława Wiśniewskiego. 100 procent wygranych pojedynków w powietrzu, 92 procent udanych akcji, 90 procent celnych podań – prawdziwa ściana w defensywie. No i wspomniany gol, swoista „Wiśnia” na torcie, będący błyskawiczną reakcją na piłkę odbitą od słupka po strzale kolegi z drużyny, Kevina Amiana.
- Wiśniewski? To jedno z tych nazwisk, o którym możemy w najbliższym czasie myśleć w kontekście reprezentacyjnym – zapewnia Marek Koźmiński w rozmowie z „Super Expressem”, wymieniając zawodnika Spezii jednym tchem obok Sebastiana Walukiewicza czy Adriana Benedyczaka. Nie on jeden wiąże spore nadzieje z rozwojem talentu piłkarza, który jeszcze rok temu grał w Zabrzu, a kolejnych kilka miesięcy spędził w Serie B, w Venezii.
- Rozwój Przemka jest wprost... książkowy, podręcznikowy – uważa Marcin Brosz (selekcjoner kadry U-19, która w lipcu zagra w finałach ME tej kategorii wiekowej), który kilka sezonów wstecz w Górniku wprowadzał ówczesnego nastolatka do ligowej piłki. - Zawsze był zawodnikiem bardzo dynamicznym, szybkim i zwrotnym, co nie zawsze jest oczywiste przy takim wzroście. Bardzo dobrze spisywał się w rywalizacji „jeden na jeden”, nie bał się takich pojedynków zarówno w defensywie, jak i przy włączaniu się do akcji ofensywnych. Do tego dochodziła dobra gra głową. Ciekawie rozwijał także swoją umiejętność wyprowadzania piłki, niezbędną na jego pozycji. To wszystko stanowi jego ogromny kapitał – ocenia byłego podopiecznego.
Poza Wiśniewskim, wkład w sensacyjną wygraną miała też trójka pozostałych Polaków w kadrze Spezii. Bartłomiej Drągowski zachował czyste konto, grając – podobnie jak Wiśniewski i Arkadiusz Reca – pełne 90 minut. Po miesięcznej przerwie wrócił też na boisko na 25 minut Szymon Żurkowski.