Linetty miał bardzo pewną pozycję w ekipie Sampdorii, a cztery niezłe sezony w jej barwach wywindowały jego cenę na rynku do 7,5 mln euro – tyle wyłożyło zań Torino w 2020 roku. Na Stadio Olimpico di Torino wiodło mu się już różnie, jeszcze kilka miesięcy temu włoskie media pisały dość kategorycznie: „Jego kontrakt wygasa w czerwcu 2024 roku i na razie nie widać żadnych oznak rozmów na temat ewentualnego przedłużenia”.
W pierwszych kolejkach tego sezonu Linetty zaczynał mecze głównie na ławce rezerwowych. Zyskał jednak uznanie w oczach Fernando Santosa, który wziął go na wrześniowe mecze reprezentacji i nawet dał zagrać 20 minut w swym pożegnalnym, jak się później okazało, meczu z Albanią. Dla samego zawodnika było to, przynajmniej na ten moment, również ostatnie spotkanie reprezentacyjne, od Michała Probierza bowiem szansy już nie dostał.
Być może na spojrzenie selekcjonera na gracza Torino wpływ będzie mieć decyzja włodarzy klubowych. Zdecydowali się oni bowiem przedłużyć o rok kontrakt polskiego pomocnika, który w ostatnich tygodniach odzyskiwał miejsce w podstawowej jedenastce (choć nadal nie ma liczb: nie zdobył w lidze gola i nie zaliczył asysty w tym sezonie). „Ivan Jurić nieraz zaliczał go do nielicznego grona zawodników niezastąpionych, bez których nie może się obejść” – tak miejscowe media skomentowały tę wiadomość. Linetty będzie graczem turyńskiego klubu co najmniej do czerwca 2025.