Kowalczyk nie dała szans Marit Bjoergen. Miała nad Norweżką ponad 30 sekund przewagi i dzięki wygranej została nową liderką klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. - Koszulka liderki jest wisienką na torcie. Teraz chyba przez tydzień będę odsypiać to, co tu się dziąło. W nocy przed dzisiejszymi zawodami praktycznie nie spałam - mówiła Kowalczyk tuż po zejściu z najwyższego stopnia podium. Chwilę wcześniej, gdy Kowalczyk przekroczyła linię mety i wiadomo było, że wygraała, kibice odśpiewali jej "Sto lat". - To było niesamowite przeżycie. To wielki zaszczyt i nagroda biegać tutaj dzisiaj. Nie ujmując nic złotu olimpijsiemu, ale to chyba najlepszy dzień w mojej krierze - dodała Polka.
Przeczytaj też: Puchar Świata w Szklarskiej Porębie. Justyna zdeklasowała rywalki. Polka liderką PŚ
Polka kontrolowała tempo biegu i jedynie na pierwszym punkcie pomiaru czasu była gorsza od Bjoergen. Potem jej przewaga tylko rosła. - Nie dałam się ponieść emocjom. Zaczęłam szybko, swoim tempem. Mieliśmy duże kłopoty ze smarowaniem nart. Wybraliśmy wariant bez smaru, wybieraliśmy też z wielu różnych nart. To było duże ryzyko - podsumowała Kowalczyk.
Justyna Kowalczyk: prowadzenie jest wisienką na torcie
Dziś Justyna Kowalczyk spełniła swoje wielkie marzenie - wygrała zawody Pucharu Świata w Polsce, przy dopingu polskich kibiców. Po przekroczeniu mety nasza biegaczka nie kryła łez wzruszenia. - Od dwóch dni tylko płaczę, co rzadko mi się zdarza - mówiła nowa liderka Pucharu Świata.