– Stoję tu i jestem szczęśliwa, bo znowu jestem z tymi samymi dziewczynami i znowu z nimi startuję. Cieszyłam się z każdego kolejnego pokonywanego biegu aż do finału – mówi Maliszewska. To kolejny medal w jej kolekcji, bo wcześniej miała już srebro mistrzostw świata, a rok temu w Holandii wywalczyła złoto w mistrzostwach Europy. Do tego ma też wywalczony w ubiegłym sezonie Puchar Świata.
Poziom finału był bardzo wyrównany, obok siebie stanęły cztery zawodniczki z czołówki Pucharu Świata. Na tym poziomie na najkrótszym dystansie kluczowa jest pozycja startowa – najlepsza jest pierwsza, od wewnętrznej strony toru. Nieprzypadkowo zawodniczki dojechały do mety w takiej kolejności, w jakiej stawały na starcie.
– Tak, to ma bardzo duże znaczenie, bo ja jednak miałam do tego pierwszego klocka troszeczkę dalej. Zawsze chciałabym mocniej, ale w tym biegu nic więcej nie mogłam zrobić. Nie mogłam nic więcej zrobić, a wracam z medalem. Super – mówiła Maliszewska.