Do tej pory głównym problemem sportowców były pandemia i upały. Teraz pojawił się kolejny. Już dziś w Tokio ma uderzyć tajfun. Właśnie z tego powodu przeniesiono na środę zaplanowane na wtorek finały wioślarzy, m.in. występ naszej czwórki w składzie Maria Sajdak, Marta Wieliczko, Katarzyna Zillmann, Agnieszka Kobus-Zawojska. Polki przed startem jedzą głównie węglowodany, ładując w ten sposób organizm energią przed intensywnym wysiłkiem. Teraz muszą tę specjalną dietę wydłużyć o kolejny dzień.
– Człowiek marzy o spróbowaniu jedzenia z ogromnej wioskowej stołówki. Ile tam jest pyszności! Ale to dopiero po finale. Na razie jem głównie makaron plus sos marinara z kuchni włoskiej. Już powoli mam dość! Do końca roku nie pójdę do włoskiej knajpy! – śmieje się w rozmowie z „Super Expressem” Katarzyna Zillmann.
W wyścigu eliminacyjnym Polki zajęły drugie miejsce, ale wyraźnie uległy Chinkom. Czy to oznacza, że złoto jest poza zasięgiem, a nasze wioślarki powalczą o srebro lub brąz?
– Zostawimy serce na torze, żeby wyprzedzić Chinki, i zobaczymy, jak to będzie. A przesunięcie zawodów o jeden dzień nie ma dla mnie znaczenia. Takie rzeczy się zderzają często, szczególnie w tym roku. Tajfunu się nie boimy! – mówi Marta Wieliczko.