Robert Lewandowski bardzo rzadko miewał w ostatnim czasie kontuzje, które wykluczałyby go z występów. Tym bardziej sceny z poniedziałkowego meczu na PGE Narodowym były niemiłym zaskoczeniem. Po dwudziestu minutach gry kapitan reprezentacji Polski nagle usiadł na murawie i nie podnosił się. Gdy podeszli do niego masażyści, murawę opuścił utykając. Pierwsze informacje o urazie Lewandowskiego są optymistyczne, ale o wszystkim zadecydują badania, które piłkarz ma przejść we wtorek. Wówczas wszystko będzie jasne.
Wszyscy mają nadzieję, że napastnik będzie w pełni zdrowia i już w niedzielę zobaczymy go na boisku w meczu z Holandią. Czesław Michniewicz na "Kanale Zero" podczas transmisji na żywo powiedział, że gdy był selekcjonerem reprezentacji Lewandowski grał z poważną kontuzją i jest przekonany, że gdyby rywalizacja z Turcją była o punkty, zawodnik nie zszedłby z boiska.
- Gdyby to był mecz o stawkę i znając "Lewego", pewnie by go dograł. Jan Bednarek mówił, że poczuł "dwójkę", a ja pamiętam starcie barażowe ze Szwecją. W przerwie poprosił sztab medyczny o interwencję, bo miał stłuczone żebra. Później okazało się, że żebro było pęknięte, a mimo to dograł do końca spotkanie i strzelił gola, który pomógł nam w awansie na mundial - opowiedział były selekcjoner reprezentacji Polski.