"Super Express": - Za nami dwa ostatnie sprawdziany przed EURO - wygrane z Ukrainą oraz Turcją. Jak wrażenia po spotkaniach?
Karol Świderski: - Każde zwycięstwo buduje pewność siebie i tak jest w naszym przypadku. Chcieliśmy w dobrych nastrojach pożegnać się z polskimi kibicami. Wydaje mi się, że zarówno wyniki, jak i styl mogły się podobać. Mnie osobiście cieszy gol strzelony Turkom, chociaż zbyt długo w tym spotkaniu nie pograłem.
- Jak z pana zdrowiem?
- Po prostu poślizgnąłem się i lekko skręciłem nogę w stawie skokowym. Byłem wściekły, ale na szczęście badania wykazały, że nie jest to nic poważnego, dlatego już czekam na pierwszy mecz podczas EURO. Ode mnie tylko zależy i mojej postawy na treningach, czy będę mógł w nim wystąpić.
- Grupę mamy bardzo trudną, mierzymy się z Holandią, Austrią i Francją. Jak wy sami do tego podchodzicie?
- Trener od początku stara się podnosić naszą wiarę w siebie i własne umiejętności. Powtarza, że przed meczem jeszcze nikt nie przegrał, a w Holandii, tak samo jak u nas zagra 11 zawodników. Każdy z nich ma dwie ręce i dwie nogi. Oczywiście, szanujemy naszych rywali, ale sami znamy naszą wartość, wiemy na co nas stać. Nie zamierzamy drżeć przed nikim, tylko pokazać własną wartość.
- Przed poprzednimi turniejami balonik oczekiwań był wyjątkowo rozdmuchany, co często kończyło się olbrzymimi rozczarowaniami. Czy kształt naszej grupy sprawia, że teraz jest znacznie spokojnej wokół kadry?
- Trudno mi to określić. Wiem, że w naszym zespole panuje bardzo dobra atmosfera. Wiem, że trener Probierz bardzo dba o właściwe relacje w szatni i drużynie. Tak było, kiedy pracowaliśmy razem w Jagiellonii, tak jest teraz w reprezentacji. Szkoleniowiec chce mieć prawdziwą drużynę, w której jeden może liczyć na drugiego. Myślę, że wygrane baraże bardzo mocno nas podbudowały i udowodniliśmy, że stać nas na osiąganie dobrych wyników. Potrzebowaliśmy takich meczów. Jak wspominałem, mamy dobrych zawodników, a trener Probierz złożył z nich zespół.
- Czuje się pan w niej rutyniarzem, czy zawsze przed ogłoszeniem powołań jest nutka niepewności?
- Naturalnie mam już pewien staż w drużynie narodowej, ale nigdy nie można czuć się pewniakiem przy ogłaszanych powołaniach. Naturalnie ciężko pracuję na każdą nominację, a trenera Probierza znam od wielu lat i wiem, że zawsze zwraca uwagę na aktualną formę. Tym bardziej cieszę się, że znowu mi zaufał.
- Co zatem chcecie osiągnąć na EURO?
- Każdy mecz będzie dla nas jak finał, dlatego nie myślę ile punktów chcemy zdobyć w fazie grupowej. Na dzisiaj najważniejsze jest spotkanie z Holandią i tylko na nim się skupiamy. Po nim będziemy wiedzieli, jaki jest nasz stan posiadania, ile mamy punktów i co musimy zrobić w kolejnym spotkaniu.
- To będzie pana trzeci duży turniej w karierze. Czy czuje pan dreszczyk emocji?
- Myślę, że z każdym kolejnym turniejem ten stres jest mniejszy, chociaż nie powiem, zawsze jest duża ekscytacja. Największy stres miałem podczas EURO przed trzema laty, kiedy debiutowałem na tak wielkim turnieju. Wtedy stacjonowaliśmy w Polsce, więc na co dzień mieliśmy kontakt z naszymi kibicami. Wszyscy wiemy, jak zakończył się tamten turniej, chociaż mieliśmy w nim pozytywne aspekty, jak wyjazdowy remis z Hiszpanią. Na mundialu w Katarze było już inaczej, chociaż rywalizacja z Messim była dla mnie czymś wyjątkowym.