„Super Express”: - Jak zareagował pan na to, że Lewandowski nie zagra z Holandią?
Jacek Bąk (były kapitan reprezentacji Polski): - Nie jest to dobra wiadomość. Zobaczymy, co zrobimy bez najlepszego zawodnika. Robert to ważna postać dla naszej kadry. Jak jest na boisku, to na nim skupia się uwaga rywali, którzy cały czas chcą mieć go na oku i muszą być czujni. Poza tym rywale inaczej do niego podchodzą niż do innego naszego zawodnika. Nie będzie mógł pomóc drużynie w meczu z Holandią, ale może ta sytuacja wyzwoli w naszych piłkarzach dodatkowe siły i zagrają tak, że nas zaskoczą? Tego im życzę.
- Czy przy takiej kontuzji realne jest to, że będzie gotowy na mecz z Austrią?
- Taki uraz wymaga czasu i odpoczynku. Musi się wyleczyć na dobre, bo w przeciwnym razie jak wyjdzie nie zaleczony, to tylko sobie zaszkodzi. Uraz może się pogłębić i wypadnie na dłużej. Mięsień dwugłowy jest niebezpieczny. Nie chcę być złym prorokiem, ale ta przerwa może być dłuższa. Obym się mylił.
- Padają głosy, że niepotrzebnie zagrał w tym ostatnim sprawdzianie. Jak pan do tego podchodzi?
- Był zdrowy, nic mu nie dolegało, nic nie bolało. Zagrał z Ukrainą. Niestety, kontuzje wkalkulowane są w zawód piłkarza. Czuł się świetnie, więc wyszedł w pierwszym składzie z Turcją. Poza tym trener Michał Probierz chciał zagrać składem, który prawdopodobnie szykował właśnie na Holandię.
- Co zdziałamy bez kapitana?
- Nasze szanse w tej grupie nie są oceniane najwyżej. A teraz po urazie Lewego są jeszcze mniejsze. Lewy ma duży wpływ na ten zespół. Ludzie oczekiwaliby, żeby w każdym meczu strzelał jak z karabinu maszynowego. Ale tak się nie da. To cały czas topowy zawodnik. Mówią, że nie ma zawodników, których nie da się zastąpić. Ale w tym przypadku może być o to trudno. Nie mamy wyjścia, musimy sobie poradzić bez niego.
- Wygrane z Ukrainą i Turcją zmieniły postrzeganie kadry?
- Pokazały, że coś się tworzy w tej drużynie. Podobało mi się to, że zespół nastawiony był na atakowanie, na strzelanie goli. To taka dawka optymizmu w nasze serca. Widziałem dużą chęć w zespole z grania do przodu i dużą radość z futbolu.
- Kto zwrócił pana uwagę?
- Taki Kacper Urbański wszedł do drużyny bez kompleksów. Utrzymywał się przy piłce, której nie tracił. Do tego dryblował. Cechuje go duża odwaga. Nie boi się pojedynków, a podanie do Krzysztofa Piątka było kapitalne. Duży talent, ale czy będzie z niego prawdziwy kozak? Nie róbmy już z niego gwiazdy. Zobaczymy, jak będzie dalej się spisywał. Ale jest jeszcze jeden zawodnik, którego trzeba wyróżnić.
- Kogo ma pan na myśli?
- Po raz kolejny zaimponował Nicola Zalewski. Strzelił zwycięskiego gola z Turkami. Podoba mi się ta jego brawura. Radzi sobie w starciach 1 na 1. Potrafi zrobić przewagę. Przypomina mi Kubę Błaszczykowskiego. Może być nawet lepszy, choć w tym sezonie włączyli mu delikatny hamulec w Romie. To piłkarz z dużym potencjałem. Widać, że był szkolony poza Polską, bo gra inaczej w porównaniu do naszych graczy.
- Na kogo zatem postawi trener Probierz w linii ataku?
- Myślę, że teraz zagramy jednym napastnikiem. Postawiłbym na Adama Buksę, który utrzyma się przy piłce, zastawi się, dobrze gra głową. Chyba, że wykuruje się Karol Świderski. Nie przekonuje mnie za to Krzysztof Piątek.