- Szanujemy zespół Holandii, ale nie boimy się ich. Zrobimy wszystko by zagrać dobre spotkanie, będziemy chcieli osiągnąć dobry wynik – mówił dzień przed meczem selekcjoner Michał Probierz. Na dobry wynik liczyły tysiące polskich kibiców, które przyjechały do Hamburga. I na trybunach, i pod stadionem to była jedna, wielka biało-czerwono-pomarańczowa fiesta. Kibice z obu krajów zrobili kapitalną atmosferę, ale polscy fani byli klasą samą w sobie. Gromkie „Polska biało-czerwoni” niosło się echem po okolicy, a Holendrzy robili wielkie oczy, kiedy Polacy wykonywali taniec zwycięstwa jeszcze przed meczem!
O to zwycięstwo miał zadbać zaskakujący skład. Michał Probierz postawił na drużynę z Tarasem Romanczukiem i Kacprem Urbańskim, czyli piłkarzami, którzy jeszcze niedawno marzyć nie mogli nie tylko o grze na Euro, co w ogóle w reprezentacji. W ataku Adam Buksa, który miał z powodzeniem zastąpić kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego.Mecz zaczął się dynamicznie, od ataków głównie Holendrów, ale i zaczepnej gry Polaków. Kiedy jednak w 16. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego kapitalnie głową przymierzył wspomniany Adam Buksa, stadion HSV po prostu eksplodował biało-czerwoną falą radości. Holendrzy mieli przewagę w pierwszej połowie, byli lepsi, ale potwierdzili to tylko raz i to fartownym golem po rykoszecie (Gakpo). Słabo zachował się Nicola Zalewski, którego strata zaczęła bramkową akcję Polaków.
Po przerwie to również Holendrzy mieli przewagę, ale Polacy długo i dobrze się bronili, i groźnie kontratakowali. Do czasu. W 81. minucie trener Holendrów Roland Koeman wprowadził świetnych Frimponga i Weghorsta i chwilę później ten drugi wyprowadził Pomarańczowych na prowadzenie. Polacy ruszyli do ataku, trener Probierz szalał przy linii, ale Polacy już nic nie mogli zdziałać i porażka stała się faktem.