Stanowcza odpowiedź szefa sportu na pytanie o premie
Reprezentacja Polski długo podnosiła się wizerunkowo po aferze premiowej. Z pewnością nie pomagało to, że była to też jedna z wielu i nieostatnia afera wokół kadry i PZPN-u, a do tego dochodziły fatalne wyniki kadry w eliminacjach Euro 2024. Teraz sprawa wygląda zgoła inaczej, a w sukurs przyszły dobre wyniki (a czasem nawet nie wyniki, a sama dobra gra reprezentacji) pod wodzą Michała Probierza, który również swoimi wypowiedziami nie daje wielu sposobności do krytyki kadry. To tylko pokazuje, jak szybko może zmienić się nastrój kibiców. A nowy szef resortu sportu chce zadbać o to, by przynajmniej nowa afera premiowa go nie popsuła.
W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Radiu Zet minister sportu jasno zaznaczył, że nie ma mowy na premie od państwa nawet za większe sukcesy, niż te na mundialu w Katarze. Rymanowski zapytał najpierw, czy kadra dostanie premie za np. awans do półfinału, a po zaprzeczeniu, dopytał, dlaczego nie. – Nie, bo działa system. UEFA płaci PZPN za to, że w ogóle gramy na EURO, awansowaliśmy. To kwoty idące w dziesiątki milionów euro. Rząd ma swoje zadania, piłkarze mają swoje zadania, PZPN ma swój budżet – wytłumaczył Nitra. Sięgnął on nawet po ciekawe porównanie, że tak jak piłkarze dostają pieniądze od UEFA, tak Iga Świątek za swoje sukcesy otrzymuje pieniądze od WTA i nie otrzymuje państwowych pieniędzy – PZPN to jest bogaty związek… Ja nie zaglądam nikomu w kieszeń, ale to są powody, dla których oni płacą premie. Sprawy mają swój porządek. Piłkarze zarabiają godnie. Pieniądze są do podniesienia z boiska. Tak, jak Iga Świątek – czy jak wygrywa, to dostaje premię? Nie, pieniądze zdobywa na korcie. Pieniądze zarabia się na boisku – dodał Sławomir Nitras na antenie Radia Zet.