- To twoje 50. zwycięstwo w tym roku i jesteś pierwszą polską singlistką w ćwierćfinale igrzysk. Jak się z tym czujesz?
Iga Świątek: - Na pewno jestem dumna z siebie, ale przyznam, że ta pierwsza statystyka jest w pewnym sensie dla mnie ważniejsza, bo cieszę się, że jestem solidna przez cały sezon i pokazałam, że mogę grać dobrze na różnych nawierzchniach. To zawsze było moim celem. A to, że jestem w ćwierćfinale igrzysk to w pewnym sensie jest efekt tej pracy, więc jestem z siebie bardzo zadowolona.
- Jak na poziom tego spotkania wpłynęły bardzo trudne warunki? Mimo wieczornej pory grałyście w upale.
- To prawda, ale przyznam, że raczej nie koncentrowałam się na tym. Obie miałyśmy takie same warunki i myślę, że obie je dobrze wykorzystałyśmy, bo nasze piłki były bardzo dynamiczne i mocno odskakiwały. Ona też często używa topspinu i robi sobie nim przewagę, więc myślę, że w pewnym sensie obie miałyśmy sprzyjające warunki pod tym względem. Z jednej strony fizycznie było ciężko, a z drugiej strony mogłyśmy grać taką techniką.
- Czy miałaś wpływ na to, żebyście grały wieczorem? Wiadomo, że na Roland Garros jako wielka gwiazda możesz sugerować organizatorom, że lubisz grać wcześniej, a teraz wiadomo było, że będą te koszmarne upały i lepiej było zagrać późno.
- Zawsze można o coś takiego poprosić, ale myślę, że tutaj na igrzyskach mniej te sugestie są brane pod uwagę. Ale przyznam, że nie ma to dla mnie znaczenia, bo tutaj i tak nie mamy sto procent wpływu na to, kiedy zagramy. Trzeba być na to gotowym i przez większość kariery tak miałam. To jest raczej przywilej wynikający z tego, że kilka razy wygrałam Rolanda Garrosa i czasami faktycznie superwajzorzy i ci, co układają plan, wysłuchają tego, ale nie oczekuję tego kompletnie, więc akurat teraz nie miałam na to wpływu.
- Czy lubisz grać na Suzanne Lenglen? Bo jutro popołudniu właśnie na tym korcie zagrasz z Danielle Collins?
- Myślę, że właściwie w większości turniejów Rolanda Garrosa miałam jeden mecz na Lenglenie. Jest tam pewnie trochę inna nawierzchnia, ale nie na tyle, żeby się na tym jakoś koncentrować, więc skupię się na sobie i myślę, że gdy podejdę do tego, jak do każdego innego meczu, to wszystko będzie dobrze.