Igrzyska olimpijskie Paryż 2024 zapowiadają się niezwykle interesująco. Polskich fanów z pewnością może cieszyć fakt, że odbywają się one w Europie, dzięki czemu nie trzeba będzie wstawać w nocy na najważniejsze wydarzenia, jak miało to czasami miejsce cztery lata temu, gdy zmagania odbywały się w Tokio i innych japońskich miastach. Lokalizacja tegorocznych igrzysk ma też znaczenie m.in. dla Igi Świątek, która zagra o medal na swojej ulubionej nawierzchni i jednym z ulubionych obiektów, choć niestety nie będzie miała możliwości zagrać w mikście, z którego wypadł Hubert Hurkacz. Część zawodników jest już w Paryżu i, jak relacjonują, nie wszystko jest tak, jak sobie mogli to wyobrażać.
Problemy w wiosce olimpijskiej na IO Paryż 2024. Tego zawodnicy się nie spodziewali
Trudno założyć, że przy tak ogromnej imprezie jaką są igrzyska olimpijskie, uda się uniknąć jakichkolwiek problemów. Zawodnicy z pewnością jednak nie spodziewali się, że kłopoty zaczną się już na samym początku i to w tak prozaicznej kwestii jak... jedzenie. Mocno całą sytuację opisał szef polskiej misji olimpijskiej, Tomasz Majewski. – W sumie w wiosce są dwie stołówki. Na nasze szczęście korzystamy z tej mniejszej, która jest na wyspie. I tu jest mniejszy problem z kolejkami. Na tej dużej są o wiele większe problemy. Jest ona po prostu zbyt mała, jak na taką dużą liczbę osób w wiosce – przekazał Tomasz Majewski w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet”. Zauważył też, że jest pewien problem z dojazdami. – Mamy rowery, więc nimi tam jeździmy. Na razie jest daleko, ale potem zostanie otwarte drugie wejście i będzie dużo bliżej – dodał.