Po raz pierwszy od 48 lat można było emocjonować się finałem igrzysk olimpijskich w siatkówce mężczyzn z udziałem Polaków. Biało-czerwoni po niebywałym boju z reprezentacją Stanów Zjednoczonych w półfinale zagwarantowali sobie medal, ale podkreślali, że do Paryża przylecieli po złoto. Pierwszego miejsca na igrzyskach nie udało się wywalczyć, bo reprezentacja Francji w sobotnie popołudnie okazała się za mocna. Zespół gospodarzy pewnie wygrał w trzech setach i obronił tytuł mistrzów olimpijskich. Zdobycie srebrnego medalu i tak jest dużym sukcesem Polaków zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę, ile czekaliśmy na krążek w sporcie drużynowym.
Wilfredo Leon pominięty. Kibice oburzeni
Na duże pochwały po turnieju olimpijskim zasługuje przede wszystkim Wilfredo Leon. Przyjmujący zagrał jeden z najlepszych turniejów w biało-czerwonych barwach i był liderem kadry na igrzyskach. Potwierdzają to również liczby zawodnika. Leon był bowiem najlepiej punktującym siatkarzem podczas całej imprezy i zdobył 103 punkty. W dodatku nie miał sobie równych w liczbie asów, których zdobył aż 15. Mimo wszystko nie znalazł się w "drużynie marzeń" igrzysk.
Najbardziej wartościowym zawodnikiem został Earvin Ngapeth, a drugim przyjmującym w najlepszej ekipie igrzysk jest Trevor Clevenot. Brak Leona w "drużynie marzeń" nie spodobał się kibicom, którzy oburzenie wyrażali w swoich komentarzach. - Co z Leonem, który zdobył najwięcej punktów? Co z Erikiem Shojim, który był najlepszym libero? Powinniście obsadzić całą drużynę Francuzami... - napisał jeden z użytkowników portalu X. - Wilfredo Leon został oszukany - grzmiał inny fan. Warto wspomnieć, że w "drużynie marzeń" znalazł się środkowy reprezentacji Polski, Jakub Kochanowski.