Początek pierwszego seta nie zwiastował, że biało-czerwoni dostaną lanie od Włochów. Podopieczni Nikoli Grbicia dobrze grali zarówno ze skrzydeł, jak i środkiem oraz z drugiej linii. Niestety, w pewnym momencie coś się zacięło i reprezentacja Italii zaczęła odjeżdżać Polakom. Kiedy wynik zaczął wymykać się spod kontroli, trener Grbić poprosił o czas i zaczął krzyczeć na swoich siatkarzy, nie gryząc się przy tym w język. Niestety, to również nie pomogło i biało-czerwoni przegrali pierwszą partię aż 15:25.
Uskrzydleni pierwszym setem Włosi podobnie weszli w drugą partię i zaczęli się bawić na boisku, szukając niekiedy ekwilibrystycznych rozwiązań. To im nie przeszkodziło w wygraniu kolejnego seta, bowiem wychodziło im niemalże wszystko. Polacy za to znów mieli poważne problemy z wykończeniem akcji. Ekipa z Italii podbijała kolejne piłki, a kiwki nie robiły na nich większego wrażenia. Pod koniec partii biało-czerwonych stać było na kilka bloków, ale ostatecznie przegrali 18:25.
Biało-czerwoni doskonale zdawali sobie sprawę, że trzeci set będzie najważniejszy i wtedy nastąpiło przebudzenie. Największym bohaterem po polskiej stronie bez dwóch zdań był Kamil Semeniuk, który ciągnął grę Polaków przez znaczną część tej partii. Końcówkę na przewagi rozstrzygnął Bartosz Kurek, który zaserwował asa i dzięki temu Polacy wrócili do gry.
To okazało się jednak wszystko, co Polacy byli w stanie ugrać w tym spotkaniu. W czwartej i jak się okazało ostatniej partii Italia znów zaczęła narzucać swój styl gry, a biało-czerwoni nie byli w stanie im się przeciwstawić. Pod koniec seta Italia zaczęła mocno odjeżdżać, kończąc partię do 20, a cały mecz wygrali 3:1. Ten wynik oznacza, że w ćwierćfinale igrzysk Polacy zmierzą się ze Słowenią.