Nikt przez lata nie mógł nawet zbliżyć się do osiągnięcia Gerda Muellera, który w jednym sezonie Bundesligi aż 40 razy wpisywał się na listę strzelców. Wydawało się, że takie osiągnięcie we współczesnej piłce nożnej jest nie do zrealizowania. Jednak Robert Lewandowski postanowił zadać kłam tej hipotezie. W obecnych rozgrywkach kapitan reprezentacji Polski jest w zasadzie nie do zatrzymania i z ogromną regularnością strzelał kolejne gole. Zapewne rekord Gerda Muellera zostałby wyrównany nieco wcześniej, gdyby nie kontuzja, której nabawił się napastnik Bayernu Monachium w meczu eliminacji do mistrzostw świata, w którym Polacy mierzyli się z Andorą.
Na szczęście Lewandowski zdołał wrócić na ostatnie mecze sezonu w Bundeslidze i okazja na dogonienie Muellera mu nie przepadła. Choć wówczas wydawało się, że będzie to bardzo ciężkie. Ale już w dwóch pierwszych spotkaniach po powrocie Lewandowski dokonał czegoś niesamowitego. W spotkaniu z Borussią Moenchengladbach zdobył trzy bramki, a kropkę nad "i" postawił w meczu z Freiburgiem.
O sukcesie Lewandowskiego mówią wszyscy. Nie mogło również zabraknąć reakcji Anny Lewandowskiej. Żona najlepszego piłkarza na świecie opublikowała zdjęcie na Instastories określając męża mianem "torpedy". Z fotografii wynika ponadto, że Lewandowska oglądała mecz w towarzystwie Mileny Lewandowskiej, siostry Roberta. - Haha lepiej wyłączę dźwięk. Bo... Milena za dużo powiedziała - brzmi opis zdjęcia. Można się jedynie domyślić, że euforia była ogromna.