Robert Lewandowski był o włos od rekordu Bundesligi. Polak rozegrał co prawda bardzo dobre spotkanie w zremisowanym meczu z Freiburgiem (2:2) i udało mu się wyrównać rekord Gerda Mullera, ale mógł skończyć to spotkanie z 41 bramką w sezonie. W jednej z akcji meczu, kapitan naszej kadry dostał piłkę tuż pod nogę i brakowało mu zaledwie centymetrów, aby przechytrzyć bramkarza rywali. Niestety, piłka zachowała się jak zaczarowana i wylądowała tuż w rękach golkipera.
Robert Lewandowski nie zdobył dziś rekordu. Brakowało mu dosłownego centymentra
Piłkarz reprezentacji Polski bardzo dobrze zaczął przedostatnią kolejkę Bundesligi, egzekwując w 26'minucie rzut karny i strzelając pierwszą bramkę w trakcie spotkania z Freiburgiem, co oznaczało, że zrównał się liczbą zdobytych bramek w jednym sezonie Bundesligi z legendarnym Gerdem Mullerem. Polak miał w trakcie meczu jednak jeszcze jedną sytuację, która sprawiłaby, że jego dorobek bramkowy będzie bogatszy. Kingsley Coman precyzjnie dośrodkował do naszego piłkarza, który stał tuż obok linii bramkowej. Piłka jak zaczarowana odbiła się od nogi naszego reprezentanta i zamiast znaleźć się w środku i dać Lewandowskiemu prowadzenie w kwalifikacji strzelców, wylądowała tuż w rękach dobrze dysponowanego dziś bramkarza Freiburga. Zdaje się więc, że napastnik reprezentacji Polski zagra o przebicie rekordu Gerda Mullera w następnej kolejce, w której to Bayern zagra z Augsburgiem.