Radosław Gilewicz

i

Autor: instagram

Ekspert wietrzy niespodziankę

Bundesliga wraca na boiska. Czy ktoś przełamie hegemonię Bayernu? Radosław Gilewicz ma tę pewność [ROZMOWA SE]

2023-01-19 16:28

Meczem na szczycie RB Lipsk – Bayern Monachium zacznie się w piątek wielkie granie na niemieckich boiskach. Naszych rodaków jest na nich serdecznie mało. Były reprezentant, a dziś telewizyjny ekspert od Bundesligi, Radosław Gilewicz, podzielił się z „Super Expressem” swymi prognozami na najbliższe miesiące.

Radosław Gilewicz o piłce – nie tylko niemieckiej – opowiadać potrafi ciekawie i ze swadą. Byłemu reprezentantowi Polski z jego boiskowej kariery, która zaczęła się w kraju, ale tak naprawdę rozgrywała się w Szwajcarii, Niemczech i Austrii, zostało mnóstwo znajomości ze znaczącymi postaciami futbolowymi w tych krajach. Mecze przezeń komentowane to 90 -minutowa podróż pełna anegdot, ale i merytorycznej wiedzy. Podpytaliśmy go więc o tajniki Bundesligi tuż przed wznowieniem przez nią sezonu.

„Super Express”: - Niemieccy zawodnicy wracają na ligowe stadionu po przegranym mundialu. Czy wynik w Katarze w jakiś sposób wpłynął – pana zdaniem - na nastroje kibicowskie?

Radosław Gilewicz: - Nie sądzę. Oczywiście po mistrzostwie świata w 2014 widoczna była nadzwyczajna euforia również na stadionach ligowych, natomiast wpadka w Katarze raczej nie wpłynie negatywnie na obecność kibiców na trybunach i na zainteresowanie ligą. Większość stadionów jest wyprzedanych, widownie są zazwyczaj pełne, a i sportowo Bundesliga trzyma się mocno; chyba nawet wzrasta jej poziom. Z Premier League konkurować nie może, ale wciąż jest bardzo atrakcyjnym rynkiem.

- Odejście Lewandowskiego – największej gwiazdy ligi – też nie zachwiało tym rynkiem?

- Nie. Kiedy Leo Messi odchodził z Barcelony, kibice – na całym świecie – zostali w Primera Division, nie przenieśli się za nim gremialnie do ligi francuskiej. „Lewy” też nie „zabrał” fanów z Niemiec do Hiszpanii.

- Mundial w Katarze rozwalił tradycyjny kalendarz sezonu ligowego, wprowadzając ponaddwumiesięczną przerwę w rozgrywkach. Odbije się to w jakiś sposób na grze?

- Faktem jest, że nie pamiętam, kiedy ostatnio przerwa trwała 70 dni. Większość najważniejszych lig europejskich już jakiś czas temu wznowiła rozgrywki. Tu też – również biorąc pod uwagę panując w tej chwili pogodę – można było zacząć grę krótko po Nowym Roku. Jest więc – zwłaszcza wśród działaczy – złość. Z drugiej strony, choć zwłaszcza drużyny grające w europejskich pucharach czeka teraz straszny maraton, zawodnicy biorący udział w mundialu mieli naprawdę długi czas na relaks. Wrócą wypoczęci, a kibice mogą z tego powodu zacierać ręce. Piłkarze są w blokach, głodni gry, szykuje się więc – moim zdaniem – fascynująca, atrakcyjna runda, na którą już gorąco zapraszam.

- Tabela ligowa po 15. kolejkach – właściwie bez zaskoczeń. Bayern wciąż przewodzi, choć „Lewy” już nie strzela dlań goli. Mieli jednak monachijczycy zadyszkę, więc może jednak ktoś im zagrozi?

- Zacznę od tego, że – jako były napastnik i dzisiejszy trener napastników – mam małą satysfakcję. Po rozstaniu z Lewandowskim, Julian Nagelsmann próbował światu udowodnić, że można grać bez nominalnej „dziewiątki”. Udawało się przez 3-4 spotkania, ale potem coś się zacięło. Bayern stwarzał sytuacje, ale nie zamieniał ich na gole; więc zaczęto coraz częściej wspominać Roberta. I słusznie, bo był kluczowym zawodnikiem. No i w końcu wrócono do klasycznego napastnika: znalazł się Eric Choupo-Moting, który – przy wielkiej kreatywności całej drużyny – ma mnóstwo możliwości do strzelania goli, i to robi. W sparingu z Salzburgiem praktycznie w każdej ofensywnej akcji Bayernu na 20. metrze od bramki rywala naliczyłem ośmiu monachijskich graczy! To potężna siła, choć oczywiście odbija się też problemami w defensywie (padł remis 4:4 – dop. aut.). A czy ktoś Bawarczykom zagrozi? Może jeśli RB Lipsk w piątek – na wielkie otwarcie wiosny – wygra z Bayernem, to... jeszcze będzie ciekawie. Generalnie spodziewam się, że po przyjściu do Lipska dyrektora sportowego z prawdziwego zdarzenia, Maxa Eberla, w kolejnych sezonach dominacja mistrza zostanie zakwestionowana.

- Na przeciwnym biegunie tabeli – beniaminek z Gelsenkirchen, mający bardzo wielu kibiców w Polsce. Da im pan jakąś nadzieję?

- Też mam do Schalke sentyment, bo i wielu Polaków zawsze tam grało, i dyrektorem jest mój kolega z czasów gry w Szwajcarii, Peter Knäbel. Ale mają problemy w defensywie i ofensywie, nie widać światełka w tunelu. Akurat w sobotę będę komentować mecz Schalke we Frankfurcie i... trudno mi być optymistą. Nie wygrali żadnego z ostatnich sześciu sparingów, próbę generalną – z Werderem przed 18 tysiącami widzów – przegrali.

- Gładko możemy przejść do roli Polaków w rozgrywkach. Marcin Kamiński w Schalke niewiele grał jesienią z powodu kontuzji...

- Wraca teraz do gry, ale... nie będzie mieć łatwo. Drużyna potrzebuje zwycięstw jak tlenu, ale tabela nie kłamie; materiał ludzki jest zdecydowanie najsłabszy w całej Bundeslidze.

- Generalnie mało nas w Bundeslidze. Czemu?

- Nie jest łatwo na to odpowiedzieć. Bardzo liczę na Kubę Kamińskiego. Na to, że przywróci modę na Polaków w Bundeslidze. Znam Niko Kovaca bardzo długo, byłem u niego w Wolfsburgu. On cały czas powtarzał, że to chłopak, na którego bardzo liczą, że chcą na nim budować jakość drużyny. Młody, ambitny, ze sporymi możliwościami. Trzeba wziąć jednak pod uwagę, że on cały czas walczy o swoje miejsce w „Wilkach”. To jednak wciąż nie jest stabilny piłkarz. Ciekaw jestem jego reakcji na wahania formy – jego własne oraz drużyny. Ma wielki potencjał, ale to wciąż chłopak jeszcze do oszlifowania.

- „Kamyk” rzeczywiście się wyróżniał. Dalej jednak dużo trudniej wskazać polskie „perełki”

- Jacek Góralski – jak Marcin Kamiński – będzie walczyć o utrzymanie z Bochum. Byleby zdrowy był, bo z jego walorami – walecznością, charakterem – przyda się swemu zespołowi bardzo.

- No i mamy jeszcze dwójkę w Augsburgu. Rafała Gikiewicza niby kochają wszyscy, ale podobno na razie nie dostał propozycji nowego kontraktu. O czym to świadczy?

- Nie wiem. Mówimy o świetnym bramkarzu, który słusznie zbierał kapitalne recenzje, bo mnóstwo punktów – nie mówiąc już o karnych – sam swojej drużynie wybronił. Ale... nie chcę o nim za wiele rozmawiać jako o człowieku. A klasa sportowa i osobowość to jednak całość – być może tu mamy odpowiedź.

- O Robercie Gumnym mówi się mniej, a on jednak przez 2,5 sezonu wywalczył sobie dość mocną pozycję, prawda?

- Mam nadzieję, że przed nim runda idealna, dzięki której zrobi kolejny krok w swej karierze. Wiosną nie będzie mieć konkurencji na swej pozycji, bo odszedł Raphael Framberger. A już jesienią był pewniakiem. Nie popełniał błędów, które kiedyś mu się zdarzały często. Żeby jednak został doceniony, żeby mógł się rozwinąć, prędzej czy później powinien opuścić Augsburg. Choćby po to, by mógł poprawić grę ofensywną. Jest – przy ograniczeniach taktycznych całego zespołu – za mało produktywny, za rzadko wykorzystywany w grze do przodu. Żeby mógł zaspokoić również własne ambicje – w tym te reprezentacyjne – przydałaby mu się zmiana otoczenia.

Sonda
Czy Bundesliga bez Roberta Lewandowskiego wciąż cię interesuje?
Jasnowidz Krzysztof Jackowski o zakończeniu kariery Roberta Lewandowskiego. Przewiduje, czy to się stanie już teraz

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze