"Poldi", jeden z najlepszych graczy młodego pokolenia w Niemczech, do
Bayernu trafił po niezwykle udanym dla siebie Mundialu w 2006 roku,
gdzie z reprezentacją dowodzoną przez Juergena Klinsmanna sięgnął po
brazowy medal. Polak z niemieckim paszportem należał wówczas do grona
ulubieńców selekcjonera, ale kiedy ich drogi skrzyżowały się dwa lata
później na Allianz Arena, Podolski nie mógł liczyć na ulgowe
traktowanie. Wręcz przeciwnie, Klinsmann nie darzył szacunkiem
lewonożnego snajpera, o czym ten z żalem teraz opowiada: - Klinsmann
nigdy nie traktował mnie poważnie.
- Kiedy ktoś wypadał przez kontuzję albo kartki, to nagle stawałem się
potrzebny i moje morale skakało. Jednak ważnym jest, by czuć takie
wsparcie w każdym momencie - tłumaczy. - Klinsmann powiedział, że minie
rok lub dwa lata zanim będę mógł zastąpić Lukę Toniego i Miroslava
Klose. To było jak uderzenie w twarz - wspomina Podolski.
Od nowego sezonu młody napastnik będzie bronił barw macierzystego 1.FC
Koeln. - Nie mogę się doczekać wyjścia na trening. Kolonia jest dla
mnie najlepszym miejscem. To mój klub. Może zostanę tutaj już do końca
kariery? To fantastyczny klub, wszystko jest idealne - cieszy się
urodzony w Gliwicach piłkarz.
Podolski: To było jak uderzenie w twarz
2009-06-21
22:00
Po trzech latach pobytu w Bayernie Monachium, Lukas Podolski wrócił do 1.FC Koeln. 24-letni snajper przyznał teraz, że z uczuciem ulgi opuszcza stolicę Bawarii i wraca do ukochanego klubu.