"Ein sensationelles Tor von Robert" - dodał "Bild" i nawet nie trzeba tego tłumaczyć z niemieckiego. Zresztą ten mecz był transmitowany do kilkudziesięciu krajów, a zachwytów nad tym, co w ostatnich sekundach zrobił Lewandowski, można było posłuchać (i poczytać) w kilkunastu językach.
"Cud Lewandowskiego. Trzy dotknięcia piłki w powietrzu i zwycięski gol" - napisała hiszpańska "Marca".
- Moją pierwszą myślą było to, aby podawać, ale nie bardzo miałem do kogo. Postanowiłem więc przyjąć i spróbować. Dobrze opanowałem piłkę, a później miałem trochę szczęścia. Nie uderzyłem może zbyt czysto, ale bramka to bramka - opowiadał zadowolony kapitan polskiej kadry.
"Lewy" nie tylko uratował monachijczyków przed falstartem, ale też przebił dwa wielkie wyczyny. To były jego gole numer 134 i 135 w Bundeslidze, co oznacza, że wskoczył na drugie miejsce wśród najskuteczniejszych obcokrajowców w historii niemieckiej ekstraklasy. Przed tym meczem zajmował je ex aequo z Brazylijczykiem Giovane Elberem. Teraz przed Polakiem już tylko Claudio Pizarro, choć droga do przebicia Peruwiańczyka jest wciąż bardzo daleka, bo ten ostatni ma aż 190 bramek.
Statystycy obliczyli też, że nigdy wcześniej żaden piłkarz Bayernu nie był tak skuteczny w pierwszych 80 ligowych meczach dla tej drużyny jak "Lewy", który w tym czasie strzelił aż 61 goli. Imponujący jest również ogólny dorobek Polaka w monachijskich barwach: 125 spotkań i 89 bramek, co oznacza, że jeszcze w tym sezonie powinniśmy się doczekać setnego trafienia RL dla Bayernu.
Dobry strzelecki start ma też duże znaczenie w walce o koronę króla strzelców. Robert odrobił dwie bramki do Aubameyanga (obecnie bierze udział w Pucharze Narodów Afryki) i traci do Gabończyka już tylko dwa gole.