Tego nikt się nie spodziewał. Krocząca po kolejne mistrzostwo Polski "Biała Gwiazda" była kompletnie bezradna w starciu z Cracovią, która w większości meczów od początku sezonu grała beznadziejnie. Na spotkanie z Wisłą podopieczni Oresta Lenczyka (67 l.) wyszli jednak całkowicie odmienieni.
- Jak moi piłkarze przegrają, to oddam ich do Wisły. Większość z nich to tylko kandydaci na piłkarzy, więc pewnie musieliby przejść na bezrobocie - straszył przed spotkaniem trener Lenczyk.
Pomogło. Szczególną mobilizację było widać u bramkarza Marcina Cabaja, który przez 90 minut bronił jak w transie. To dla kibiców nowość, bo Cabaj przyzwyczaił do tego, że częściej wpuszcza "klopsy", niż zachowuje czyste konto.
Po bramce, którą strzelił Michał Goliński, gracze Cracovii zaczęli się rozpaczliwie bronić. Przez pół godziny pachniało bramką dla Wisły, ale piłkarzom Macieja Skorży brakowało szczęścia. Choć kibice na stadionie uważali, że zawodnikom zabrakło czego innego.
- Po co wy gracie, jak wy ambicji nie macie - śpiewali fani "Białej Gwiazdy".
Największym wygranym tego meczu jest Orest Lenczyk. Choć aż czterokrotnie prowadził Wisłę, ani razu nie miał okazji brać udziału w derbach. Zadebiutował w nich dopiero jako opiekun Cracovii i od razu wygrał.
Wisła - Cracovia 0:1
Bramka: 0:1 Goliński 50. min
Sędziował: Paweł Gil 4, widzów: 3500
Wisła: Pawełek 3 - Alvarez 2 (84. Leszczak), Marcelo 3 Ż, Jop 2, Piotr Brożek 3 (73. Boguski) - Łobodziński 2 (58. Ćwielong), Jirsak 3 Ż, Diaz 2 , Kirm 2 - Paweł Brożek 2, Małecki 3 Ż.
Cracovia: Cabaj 4 Ż - Mierzejewski 3 Ż, Wasiluk 4, Polczak 4, Derbich 3 - Sacha 3, Klich 3 (63. Cebula), Szeliga 3, Goliński 4, Pawlusiński 4 (93. Kłus) - Matusiak 3 (86. Kaszuba).
Nasza ocena - dobry