Adrian Lis

i

Autor: Cyfrasport Adrian Lis strzelił gola w meczu z Łęczną

Bramkarz Warty Poznań przeszedł do historii Ekstraklasy. Zdradził nam szczegóły, kto mu przyniósł szczęście

2022-02-09 15:51

Adrian Lis (29 l.) nie zapomni tego meczu do końca życia. W doliczonym czasie gry strzelił gola głową, która dał jego drużynie remis 1:1 z Górnikiem Łęczna. Gol bramkarza z akcji to rzadki wyczyn, a jeśli daje drużynie punkt, to cieszy podwójnie. - Nie miałem nic do stracenia idąc pod bramkę rywali przy rzucie rożnym. Najwyżej przegralibyśmy 0:2, ale nie byłoby tragedii - wraca do sytuacji z meczu z Górnikiem Łęczna bohater Warty.

Super Express: O ile dobrze kojarzę, w podobnych sytuacjach w końcówkach meczów, gdy gonicie wynik, to często znajduje się pan pod bramką rywali?

Adrian Lis: Tak, zdarza się. W tym przypadku nie miałem nic do stracenia. Przekalkulowałem na szybko, że nawet gdyby poszła kontra i przegralibyśmy 0:2, to i tak będziemy mieli lepszy bilans z Górnikiem, bo w pierwszym meczu w Łęcznej wygraliśmy 4:0. Wiadomo, że na koniec sezonu przy równej liczbie punktów może się liczyć bezpośredni bilans między drużynami.

- Ładnie doszedł pan do dośrodkowania z rzutu rożnego i efektownie uderzył piłkę głową. Zdarzało się wcześniej grywać w polu?

- Od początku kariery gram na bramce, ale wiadomo, że podczas treningów wykonuje się strzały. Gdy ćwiczymy trójką bramkarzy i jeden z nas broni, to dwaj pozostali pomagają trenerowi w ostrzeliwaniu bramki czy finalizacji akcji. Analizując najkrócej gola z Łęczną – znalazłem się w odpowiednim momencie, i w odpowiednim miejscu.

Imponująca skuteczność piłkarza Rakowa. Ta decyzja trenera Papszuna dużo zmieniła

Jest duża satysfakcja, bo w XXI wieku tylko jednemu bramkarzowi ekstraklasy udało się strzelić gola z akcji? Był nim Sebastian Nowak.

- Zapisałem się chyba w historii Warty, której jestem wychowankiem. Zrobiłem czy zrobiliśmy wspólnie z kolegami dużo dla tego klubu a, że jeszcze gola strzeliłem. Widziałem wiele rzeczy, ale nie coś takiego w Warcie Poznań (śmiech).

- Koledzy podziękowali w jakiś szczególny sposób, albo zrobili jakąś niespodziankę ?

Nie. W poniedziałek trzeba było wracać do roboty. Ale ogólnie to wszyscy byli w szoku, że ja zdobyłem gola. Powoli to mija. Koledzy się śmiali, że mam więcej goli strzelonych niż niektórzy piłkarze z naszej szatni.

Gwiazdor Liverpoolu uskrzydlony wygraniem Pucharu Narodów Afryki! Marzy mu się wielki transfer, fani The Reds będą w szoku

Warta Poznań

i

Autor: Cyfra Sport Piłkarze Warty Poznań

- Zabrał pan tą „szczęśliwą piłkę” do domu, tak jak często napastnicy zabierają po strzelonym hat-tricku?

- Nie, jakoś nie pomyślałem o tym. Natomiast co do szczęścia, to miałem go bardzo dużo. Po strzelonym golu mogłem zrobić i pokazać serduszko dla mojej żony Joanny, bo raczej nie będę miał ku temu wielu okazji w czasie meczu. Proszę sobie wyobrazić, że była pierwszy raz od dawna, z córeczkami na meczu. Są bardzo małe - 1 rok i 2 latka – więc wcześniej nie było możliwości.

- Przed wami mecz z Legią, która na razie też zagrożona jest spadkiem. Po powrocie do ekstraklasy nie szło wam w meczach z Legią, jak będzie teraz?

- Kolejny bardzo ważny mecz dla układu tabeli. Uważam, że okoliczności, w jakich wywalczyliśmy punkt w niedzielę, podbudują nas i na pewno nie pojedziemy do Warszawy jak na stracenie. Legia nie jest nie do pokonania i wierzę w to, że jesteśmy w stanie z nią powalczyć o punkty. Tym bardziej, że u nas w klubie dzieją się dobre rzeczy, są kolejne wzmocnienia. W jesiennym meczu z Legią, przegranym 0:2, mieliśmy trochę pecha, bo uważam, że zabrano nam prawidłowo zdobytą bramkę Adama Zrelaka na 1:0. Bardzo ważne jest, żebyśmy pierwsi strzelili gola, bo wówczas gra nam się dużo lepiej.

Joachim Marx broni reprezentanta Polski. Porównał Arkadiusza Milika do Leo Messiego

Sonda
Czy Warta Poznań utrzyma się w Ekstraklasie?
Najnowsze