Jacek Krzynówek w reprezentacji Polski zagrał 96 meczów, był na trzech turniejach: dwa razy na mistrzostwach świata i raz na EURO. Co ciekawe, w ekstraklasie pokazał się po raz pierwszy przed laty w barwach... Rakowa Częstochowa. W premierowym sezonie zaliczył 17 gier, ale głównie był zmiennikiem. - Nie mam faworyta w tym wyścigu, choć przyznam, że serducho mocniej bije, gdy patrzę na Raków - powiedział Jacek Krzynówek w niedawnej rozmowie z naszym portalem. - Jednak z mojej ekipy z lat 90. nie ma nikogo w tym klubie. Byłem tam rok, debiutowałem w lidze, to były moje pierwsze kroki na najwyższym szczeblu. Miałem w sumie 17 występów, ale więcej czasu spędziłem w drugiej drużynie, która grała w trzeciej lidze śląskiej. Kibicuję też Lechowi, bo tam dyrektorem jest mój przyjaciel Tomek Rząsa. Radzi sobie bardzo dobrze i też trzymam kciuki za niego, aby Lech mógł godnie obchodzić to 100-lecie istnienia. Niech wygra lepszy - podkreślił.
Gwiazda ekstraklasy o koronie króla strzelców. "Nie mam obsesji, ale..."
Były wybitny kadrowicz docenia, jak radzi sobie jego były klub, jak jest zarządzany i kierowany przez właściciela oraz szkoleniowca. - Widać, że Raków jest budowany na normalnych zasadach i prowadzony twardą ręką przez trenera Marka Papszuna - zwrócił uwagę. - Wszystko zmierza tam we właściwym kierunku. Jest pomysł i systematyczny rozwój. Krok po kroku. Najpierw były awanse z drugiej ligi do ekstraklasy. W tamtym roku przyszły największe sukcesy w historii klubu czyli wicemistrzostwo, Puchar Polski i Superpuchar. Ale ten sezon może być wyjątkowy i przebić poprzedni, bo jest szansa na dublet. W tym roku Raków jest to najbardziej punktująca drużyna w lidze. Gra efektywnie. Raków nic nie musi. To Lech musi zdobyć tytuł, bo ma 100-lecie istnienia. Dobrze byłoby, żeby poznański klub miał się czym szczycić w jubileuszowym roku. Raków i Lech to są dwie równorzędne drużyny - zaznaczył Jacek Krzynówek w rozmowie z "Super Expressem".
Były kadrowicz o finiszu ekstraklasy i walce o tytuł. „Ten zespół jest głodny sukcesu”